Być na igrzyskach, to być w telewizji, być w telewizji, to mieć pieniądze. Nic dziwnego, że do rodziny olimpijskiej zgłaszają się kolejni chętni. Na trwającym właśnie posiedzeniu MKOl w Lozannie zaprezentuje się siedem nowych dyscyplin, które chcą zasiąść przy stole zastawionym w 2020 roku: baseball, softball, karate, wushu (kung fu), wspinaczka ściankowa, wakeboarding i wyścigi na rolkach. Znaleźć się w gronie szczęśliwych nie będzie łatwo.
Czasy rozdymania i gigantomanii już się skończyły. Zasady są jasne, trzeba być sportem ogólnoświatowym, ale i to nie wystaracza, bo MKOl pilnuje, żeby organizatorzy nie przekroczyli zakreślonych ram. Liczba startujących sportowców nie może być większa niż 10,5 tys, a to ma przełożenie na liczbę dyscyplin i medali do rozdania.
Sztywny rdzeń to 28 sportów, z których 25 musi się znaleźć w programie co cztery lata - reszta może pojawiać się i znikać. Nikt przecież nie wyobraża sobie letnich igrzysk bez lekkiej atletyki, pływania czy zapasów.
Ale w karcie olimpijskiej wymienione są też takie dyscypliny jak softball, baseball, czy taekwondo - popularne na świecie, ale jakoś mniej kojarzone z ruchem olimpijskim, czy pięciobój nowoczesny, który żyje chyba tylko dzięki obecności na igrzyskach. Gospodarze mają pewną swobodę w dobieraniu programu, ale musi ten wybór zatwierdzić MKOl. Dlatego w programie były przez pewien czas baseball i softball, wprowadzone na życzenie gospodarzy w Atlancie (1996 rok), ale furory nie zrobiły i w Londynie już się dla nich miejsce nie znalazło.