Historia była krótka, ale piękna. Piotr Małachowski wszedł do koła jako drugi, poprawił coś przy nogawce spodenek, zakręcił się, machnął i już widzieliśmy, jak dwukilogramowy przedmiot leci za białą linię, wyłożoną na 65. metrze i ląduje tam, gdzie jeszcze nigdy po rzucie Polaka nie lądował. Stadion kibicował niemieckiemu dziesięcioboiście, który skakał wzwyż po drugiej stronie murawy, więc ludzie nie zdawali sobie sprawy, że opuścili rzut po medal mistrzostw świata.
Polacy wiedzieli. Parę biało-czerwonych flag poszło w górę, kilkanaście okrzyków zachwytu przebiło się przez głośniki. Wynik: 68,77! Rekord Polski i rekord życiowy poprawiony o dwa centymetry. Małachowski podskoczył, jakby jego 122 kg wagi nie obciążała grawitacja, szczęśliwie wylądował, wyszedł z koła i za chwilę uśmiechnięty podniósł ręce, by ułożyć je na kształt Boltowej błyskawicy.
Kolejne rzuty lider też miał świetne, demonstrował przy nich luz godny jamajskiego mistrza sprintu, ale Robert Harting, Niemiec, który w pierwszej próbie ustanowił rekord życiowy (68,25), wydawał się odporny na te gesty. Pozostali wyraźnie cierpieli. Wielki Virgilijus Alekna potężnie mieszał rękami powietrze, ale dysk nie leciał tam, gdzie chciał Litwin. Nie mniej wielki Gerd Kanter krzywił się coraz bardziej.
Cztery kolejki minęły, kolejność nie drgnęła. Małachowski, Harting, Kanter. Jeszcze dwie. Jeszcze jedna. Trudno było nie odliczać i nie odpychać dysków wzrokiem od miejsca, gdzie nie powinny były lądować. W piątej kolejce polski mistrz z uśmiechem walnął 69,15, znów poprawiając rekord Polski. Ale niedługo później do koła wszedł Harting, rzucił, a dysk leciał i leciał. Resztę można sobie dopowiedzieć, kropkując komentarz wicemistrza świata.
Szósty medal, czwarty srebrny – te mistrzostwa już tworzą nową historię polskiej lekkiej atletyki. Dziś startują: Łukasz Michalski (eliminacje tyczki, 10.10), Adam Kszczot i Marcin Lewandowski (el. 800 m, 11.45), Anita Włodarczyk (el. rzutu młotem, 13.45) oraz Artur Noga (półfinał 110 m ppł., 18.15). Wczoraj do finałów dostali się dyskobolka Żaneta Glanc i skoczek wzwyż Sylwester Bednarek.