Dźwiga się głową, nie tylko mięśniami

Adrian Zieliński, złoty medalista

Publikacja: 04.08.2012 02:43

Wygrał pan to złoto z niesamowitym spokojem. Był w ogóle jakiś trudny moment tego konkursu?

Adrian Zieliński:

Szymon Kołecki powiedział mi, że na igrzyskach dźwiga się głową, a nie mięśniami. I miał rację. Byłem spokojny przez cały wieczór, trener się cieszył już podczas rozgrzewki, że tak to dobrze znoszę. Stres to jest dla mnie sygnał do działania, a nie rozterek.

Jest pan pierwszym polskim złotym medalistą w ciężarach od 40 lat.

Przede mną był Zygmunt Smalcerz i jego zwycięstwo w Monachium. Pan Zygmunt miał być na zawodach w Londynie, ale jeszcze go nie widziałem. Czułem, że te cztery dekady czekania się tutaj skończą.

Jest pan z Mroczy, miejscowości pod Bydgoszczą i małego klubu Tarpan, który nagle stał się potęgą w ciężarach.

Trafiła się Tarpanowi grupa, która się zdarza  raz na kilkadziesiąt lat. Ja, mój brat Tomek, Krystian Sroka. Jesteśmy drodzy w utrzymaniu i mam nadzieję, że działacze będą w stanie nas zatrzymać. Nigdy nie wstydziłem się tego, skąd jestem, że Mrocza to mała miejscowość.

Dedykował pan medal zmarłemu nagle niedawno trenerowi Ireneuszowi Chełmowskiemu.

Gardło mi ściska... Pół roku się zbierałem, żeby się podnieść po tej śmierci, dlatego może na tym zakończmy, bo się rozkleję. To z tym trenerem odnosiłem pierwsze  sukcesy. Oddałem się w jego ręce i wierzyłem we wszystko, co mówił. Dziękuję tym, którzy ze mną pracowali po nagłym odejściu trenera, rodzicom, Szymonowi Kołeckiemu. I mojej dziewczynie, że ze mną wytrzymuje, bo jestem trudny. Muszę rezygnować z kina czy wyjścia ze znajomymi, jeśli czuję, że to mi przeszkodzi  w przygotowaniach.

Jest pan w Klubie Polska Londyn, to panu pomogło w drodze po złoto?

Tak, dzięki niemu trener Chełmowski mógł dostawać dobrą pensję. Bo wcześniej do etatu w klubie dorabiał, ucząc w gimnazjum, miał kredyt do spłacenia. Wywalczyliśmy dla mnie indywidualną ścieżkę przygotowań i udowodniliśmy, że warto nam było zaufać. Mam oczywiście żal o zgrupowanie w Gruzji, które nam Klub Londyn zakwestionował i musieliśmy za nie zapłacić z własnej kieszeni. Związek chciał mnie zawiesić za to, że tam pojechałem.

To prawda, że odrzucił pan przed igrzyskami kontrakt reklamowy, mówiąc, że po igrzyskach będzie więcej wart?

Tak. Trzeba się szanować. Postawiłem wszystko na jedną kartę i chyba się nie pomyliłem. Ale jakby się nie udało zdobyć złota, to też bym sobie poradził. Zaradny jestem.

Wygrał pan to złoto z niesamowitym spokojem. Był w ogóle jakiś trudny moment tego konkursu?

Adrian Zieliński:

Pozostało jeszcze 96% artykułu
Lekkoatletyka
Klaudia Siciarz kończy karierę. Niespełniona nadzieja polskich płotków
Lekkoatletyka
Justyna Święty-Ersetic: Umiem obsłużyć broń. Życie wojskowe nie jest mi obce
Lekkoatletyka
Najlepsi lekkoatleci świata przyjadą do Torunia. „Osiągamy sufit”
Lekkoatletyka
Wielkie święto biegaczy. Półmaraton Warszawski znów zapisał się w historii
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Lekkoatletyka
Wojciech Nowicki nie składa broni. Dźwiga cztery samoloty miesięcznie