Trochę się obawiano o start Bolta, bo rekordzista świata jeszcze nie jest w wielkiej formie i tak naprawdę nie miał się z kim ścigać w ten chłodny wieczór w Oslo. Jednak poważnie potraktował wyzwanie – skoro zapowiedział bieg poniżej 20 sekund (tyle wynosił rekord sezonu) to słowa dotrzymał.
Warunki były trudne nie tylko z powodu chłodu, ale także dlatego, że mistrz z Jamajki musiał jeszcze odczekać kilka chwil, aż z bieżni zejdzie mistrz Europy Churandy Martina, jedyny, który mógł do sprintu w Oslo wnieść odrobinę rywalizacji (niedawno w Hengelo uzyskał 20,23). Jednak Holender popełnił falstart, a potem, mimo czerwonej kartki od sędziego, kazał się długo przekonywać do opuszczenia toru.
Usain Bolt pobiegł więc przeciw stoperom, po starcie zaraz zgubił rywali i spisał się jak należy – 19,79 w tych warunkach to niezły wynik, nie tylko najlepszy w tym roku wynik na świecie, ale także poprawiony o 0,03 s rekord mityngu Franka Fredericksa sprzed 17 lat.
Trochę za wcześnie zapowiadano wielkie zwycięstwo Piotra Małachowskiego w rzucie dyskiem. Rekordzista Polski, od kilku dni dumny członek klubu tych, którzy przekroczyli granicę 70 m, przyjechał na Bislett Games walczyć z Estończykiem Gerdem Kanterem, mistrzem olimpijskim z Pekinu (pokonany przez Polaka w Hengelo mistrz z Londynu Niemiec Robert Harting opuścił zawody).
Małachowski spalił jednak trzy kolejne próby i zgodnie z regulaminem nie zakwalifikował się do drugiej części konkursu. Wygrał Kanter rzutem ponad 65 m, trzeci był Robert Urbanek, który przekroczył 64 m, znów ma punkt do klasyfikacji Diamentowej Ligi, ale wynik wciąż trochę za skromny, by myśleć o starcie w MŚ w Moskwie – minimum kwalifikacyjne wynosi 66 metrów. Kanter i Małachowski mają teraz tyle samo (po 6) diamentowych punktów w ligowej klasyfikacji, Urbanek jest piąty, do końca zostały 4 konkursy.
Anna Rogowska w skoku o tyczce także walczyła przede wszystkim o minimum na mistrzostwa świata (4,60). Mistrzyni świata z Berlina 4,40 i 4,50 pokonała w pierwszych próbach, ale poprzeczkę na wysokości o 10 cm większej trzy razy strąciła. Starczyło na trzecie miejsce, bo Silke Spiegelburg i Nikoleta Kyriakopoulou nie strąciły, a potem Niemka pokonała Greczynkę w dogrywce.