Najważniejszy pierwszy rzut

Paweł Fajdek został najmłodszym mistrzem świata w rzucie młotem. Zadecydowała pierwsza próba, 81,97 – rekord życiowy, najlepszy w tym roku wynik na świecie. Szymon Ziółkowski był 9.

Publikacja: 12.08.2013 23:36

Najważniejszy pierwszy rzut

Foto: AFP

Na Łużnikach chyba nie każdy zauważył, co się stało, gdy młot wyrywający się z dłoni młodego Polaka poleciał kawał drogi za taśmę oznaczającą 80 metrów. To był początek konkursu, ludzie na trybunach mogli patrzeć w kilka innych miejsc, bo plan poniedziałkowych finałów był gęsty, konkurencja o widza silna. Realizator rosyjskiej telewizji też nie rozpieszczał miłośników rzutu młotem, ale tę próbę akurat zauważył. Luz Pawła Fajdka, szybkość obrotów i metalową kulę wbijającą się w zieloną trawę, uśmiech, ręce w górze, piątkę przybitą ze starym mistrzem, Szymonem Ziółkowskim.

Fajdek rzucał jako dziewiąty, po Szymonie, po mistrzu olimpijskim Krisztianie Parsie, który chwilę wcześniej machnął 80,30. To był wynik do pobicia. Wyszło 81,97, rekord życiowy poprawiony o prawie 60 cm, przewaga nad mocnym Węgrem 1,67 m. To dużo, to więcej, niż można przypuszczać. To był nie tylko najlepszy w tym roku wynik na świecie.

Jest sporo prawdy w tym, że miotacze to ludzie spokojni inaczej. Pod skorupą twardzieli często chowają nerwy, obawy, stresy i przesądy. Niby nie patrzą na wyniki rywali, ale patrzą, widzą i przeżywają wszystko. To dlatego często o złocie decydują pierwsze rzuty. To dlatego Paweł Fajdek tyle energii i umiejętności włożył w tę pierwszą próbę w Moskwie. Każdy z pozostałej jedenastki, która walczyła w poniedziałkowy wieczór na Łużnikach o mistrzowski tytuł, poczuł, że teraz wygrać z Fajdkiem znaczy tyle, co grubo przekroczyć własne umiejętności.

Przez godzinę z okładem starali się, jak mogli. I Pars, i broniący tytułu z Daegu Słoweniec Primoż Kozmus, i pozostali, ale ten pierwszy rzut ich obezwładnił, odebrał wiarę i adrenalinę.

Trudno powiedzieć, czy takie konkursy dobrze się ogląda. Z polskiego punktu widzenia pewnie tak, choć przecież stres czekania na koniec też jest duży, w końcu to sport, na każdego rywala może spłynąć nadzwyczajna moc ostatniego rzutu. Paweł Fajdek też jakby się poddał magii swej pierwszej próby – w drugiej jeszcze machnął pięknie: 80,92 (tyle też dałoby mu złoto), ale potem o koncentrację było coraz trudniej, więc między mierzone rzuty wchodziły te nieudane.

W tle walki o złoty medal zauważyliśmy, że niezłomny Szymon Ziółkowski jednak nie wszedł do wąskiego finału, w ostatniej chwili tę przyjemność zabrał mu Słowak Marcel Łomnicky. Widzieliśmy trzecią próbę Czecha Lukasa Melicha, która dała mu później brązowy medal.

Potem już tylko czekaliśmy na ostatnią kolejkę, która przybliżała do polskiego święta. Czwarty Kozmus nawet nie chciał, by mierzyć odległość na jaką posłał młot, Melich rzucił, ot tak, by rzucić, i tak cieszył się z trzeciego miejsca. Pars przystąpił do szóstego rzutu z całą powagą, ale pieczołowite przygotowania tylko przykrywały niemoc. Spalony.

No i do koła wszedł Paweł Fajdek, już uśmiechnięty, już przyjmujący gratulacje rywali z dalszych miejsc. Chyba chciał podkreślić to zwycięstwo ładnym rzutem, takim na 80 m, ale radość rozpierająca pierś w takich momentach nie pomaga. 79,57 – tyle zmierzono, a potem już było to, na co czekał młociarz z małego miasteczka na Dolnym Śląsku – flaga biało-czerwona nad głową, krzyk do polskiej ekipy na trybunach i radość po czubek głowy. Dekoracja i Mazurek Dąbrowskiego we wtorek

Dwukrotny mistrz Uniwersjady, młodzieżowy mistrz Europy, jednokrotny mistrz Polski, skończone w czerwcu 24 lata. Wiek ma znaczenie, do tej pory najmłodszym mistrzem świata w rzucie młotem był Szymon Ziółkowski (w Edmonton w 2001 roku miał 25 lat). Jest ciągłość, jest piękna zmiana, no i, co trudno pominąć, jest to kolejny mistrz świata wychowany przez dr Czesława Cybulskiego, który może charakter ma trudny, ale rękę do najlepszych na świecie w rzucie młotem – znakomitą. To także on prowadził kariery Ziółkowskiego, Kamili Skolimowskiej i Anity Włodarczyk.

- Od kilku tygodni codziennie mówiłem do siebie w lustrze: wygrasz. Trochę wiary mi brakowało, były przecież kontuzje i złe starty. Nie zamierzałem zaatakować od razu w pierwszej kolejce, ale tak samo wyszło i ten rzut załatwił imprezę. Widziałem minę Parsa. Szymon dodał: węgierski kolega się zagotował. Ale ten pierwszy rzut wcale nie był perfekcyjny, nie mógł być, bo czegoś takiego w moim wykonaniu nie ma. Dziękuję też Szymonowi za piękną wróżbę: powiedział, gdy wchodziliśmy na stadion, że wielka mistrzyni kuli Valerie Adams ma numer startowy, taki jak ja – 9. Oboje zdobyliśmy złoto — mówił mistrz świata.

Jest pierwszy polski medal w Moskwie, jest potwierdzenie, że polska szkoła rzutów ma doskonałe dni. Jest wiara, że ciąg dalszy nastąpi.

Inne poniedziałkowe finały też miały sporo dramaturgii. Najwięcej chyba bieg na 400 m kobiet, w którym mistrzyni Christine Ohuruogu z Wielkiej Brytani dogoniła wicemistrzynię Amantle Montsho z Botswany na linii mety i o kolejności decydowały jakieś milimetry czy tysięczne sekundy.

Była też mała sensacja, Francuz Renaud Lavillenie, który w pierwszej części lata bił wszystkich tyczkarzy jak chciał, przegrał walkę o złoto z Niemcem Raphaelem Holzdeppe. Mistrz olimpijski nadal czeka na złoto w mistrzostwach świata. Po raz czwarty mistrzynią świata została Valerie Adams z Nowej Zelandii, w pchnięciu kulą nie ma godnej rywalki.
Był też wielki finał sprintu na 100 m kobiet, w którym Shelly-Ann Fraser-Pryce tak szybko i wyraźnie pokazała rywalkom plecy jak Fajdek obezwładnił swoich konkurentów w rzucie młotem. Jamajka górą, choć w finale biegły cztery Amerykanki. Ameryka wzięła swoje na 110 m ppł, wygrał w końcu spełniony David Oliver przed Ryanem Wilsonem. Trzeci powinien być także Amerykanin, Jason Richardson, mistrz z Daegu, ale potknął się po ostatnim płotku i oddał brąz Rosjaninowi Siergiejowi Szubenkowowi.

Wyniki



KOBIETY


Pchnięcie kulą:


1. V. Adams (N. Zelandia) 20,88;


2. Ch. Schwanitz (Niemcy) 20,41;


3. L. Gong (Chiny) 19,95.


400 m:


1. Ch. Ohuruogu (W. Brytania) 49,41;


2. A. Montsho (Botswana) 49,41;


3. A. Kriwoszapka (Rosja) 49,78.


100 m:


1. S. A. Fraser-Pryce (Jamajka) 10,71 (najl. w tym roku wynik na świecie);


2. M. Ahoure (Wyb. Kości Słoniowej) 10,93;


3. C. Jeter (USA) 10,94.



MĘŻCZYŹNI:


110 m ppł:


1. D. Oliver (USA) 13,00 (najl. w tym roku wynik na świecie);


2. R. Wilson (USA) 13,13;


3. S. Szubenkow (Rosja) 13,24.


Skok o tyczce:


1. R. Holzdeppe (Niemcy) 5,89;


2. R. Lavillenie (Francja) 5,89;


3. B. Otto (Niemcy) 5,82.


Rzut młotem:


1. P. Fajdek (Polska) 81,97 (najl. w tym roku wynik na świecie);


2. K. Pars (Węgry) 80,30;


3. L. Melich (Czechy) 79,36;...


9. Sz. Ziółkowski (Polska) 76,84.

Lekkoatletyka
Lekkoatletyczny gwiazdozbiór już w sobotę w Łodzi. Czas na ORLEN Cup 2025!
Materiał Promocyjny
Koszty leczenia w przypadku urazów na stoku potrafią poważnie zaskoczyć
Lekkoatletyka
Copernicus Cup. Gwiazdy wystąpią w Toruniu
Lekkoatletyka
Orlen Cup. Natalia Bukowiecka zmienia dystans, zmierzy się z Ewą Swobodą
Lekkoatletyka
„Gwiazdy kontra gwiazdy”. Mistrzowskie pojedynki na Orlen Cup 2025
Lekkoatletyka
Bogaty rok lekkoatletów. PZLA ratyfikował 88 rekordów Polski