Do zwycięstwa w finale skoku w dal podczas zakończonych niedawno lekkoatletycznych mistrzostw Europy potrzebny był wynik lepszy niż 8,15 m – tyle uzyskał srebrny medalista, Grek Louis Tsatoumas. Zwycięzca, Brytyjczyk Greg Rutheford, skoczył 8,29 m.
Na ósmym miejscu konkurs zakończył Niemiec Christian Reif (7,95 m). Ale to nie on jest w tej chwili najlepszym skoczkiem w swoim kraju, tylko Markus Rehm, który w lipcu wygrał mistrzostwa Niemiec w Ulm wynikiem 8,24 m. Nie pojechał jednak do Zurychu – problemem okazała się karbonowa proteza goleni, której używa. W wieku 14 lat stracił prawą nogę poniżej kolana w wypadku na wakeboardzie.
Dziś oprócz wakeboardingu (w uproszczeniu – narty wodne na desce snowboardowej) uprawia lekką atletykę. Podczas igrzysk paraolimpijskich w Londynie zdobył dwa medale – złoto w skoku w dal i brąz w sztafecie 4x100 m.
Rehm postanowił podjąć rywalizację z pełnosprawnymi. Jego proteza z włókna węglowego przypomina te, których używał południowoafrykański biegacz Oscar Pistorius. I wywołuje podobne kontrowersje. W Ulm zmierzono, że Rehm biegnie o metr na sekundę szybciej niż reszta zawodników, a proteza daje mu „efekt katapulty".
– Trudno porównywać wyniki osiągane na takich protezach ze skokami naturalnymi. Widać wyraźną różnicę podczas rozbiegu i wybicia – ocenił Clemens Prokop, prezes Niemieckiego Związku Lekkiej Atletyki (DLV).