Obydwa spotkania rozstrzygały się w dramatycznych okolicznościach. W Gdyni mecz kończył się po dogrywce, do której doprowadziła Jekaterina Snicyna rzutem za trzy punkty na 16 sekund przed końcem spotkania. W dodatkowych pięciu minutach skuteczniejsze były rywalki, wygrywając mecz 79:74. Powtórzyła się sytuacja z wtorkowego spotkania w Moskwie, gdzie Lotos prowadził momentami różnicą nawet 11 punktów, by ostatecznie przegrać 75:86.
W Krakowie jeszcze minutę przed końcem Wisła mogła liczyć na wygraną, ale to rywalki okazały się lepsze w tej próbie nerwów, zapewniając sobie zwycięstwo 67:59.