Mecz trzeciej i czwartej drużyny w tabeli zapowiadał emocje z wielu względów. Po pożegnaniu się Prokomu z Euroligą Turów i Śląsk to obecnie jedyne nasze zespoły występujące w pucharach – w przyszły wtorek rozegrają pierwsze mecze w 1/16 Pucharu ULEB. W Zgorzelcu spotkali się aktualny wicemistrz kraju i brązowy medalista z poprzedniego sezonu.
Śląsk nie przegrał w lidze od 23 listopada, zwyciężając w ośmiu kolejnych spotkaniach. W sobotę został jednak zatrzymany przez Turów, który z konsekwencją realizuje obronną taktykę słoweńskiego szkoleniowca Saso Filipovskiego i jest bardzo dokładny w ataku.
Tylko pierwsza kwarta była wyrównana. W drugiej i trzeciej doskonale broniący Turów pozwolił rywalom na zdobycie tylko 22 punktów i to przesądziło o wyniku. Koszykarze Śląska byli bardzo nieskuteczni. Dominik Tomczyk nie trafił żadnego z sześciu rzutów z gry. Bohater zwycięskiego meczu z Prokomem Rashid Atkins ożywił się dopiero w czwartej kwarcie (9 pkt), gdy wynik był już ustalony. Torrell Martin, który w środę trafił 7 z 11 prób za trzy punkty, teraz oddał tylko cztery rzuty.
Tym razem popisywali się rywale. Śląsk nie znalazł recepty na ich rzuty z dystansu. Rozgrywający Andres Rodriguez bez trudu wyszukiwał na wolnych pozycjach pozostawionych bez opieki partnerów, a ci trafiali jak natchnieni. David Logan w 29 minut zdobył 24 punkty (6/10 za trzy), Thomas Kelati trafił 4 z 8 rzutów z dystansu. Cały zespół Turowa oddał więcej rzutów za trzy (26) niż z bliższej odległości (25) – w obydwu przypadkach przy rewelacyjnej skuteczności (50 i 60 procent). Z tak dysponowanym zespołem nie da się wygrać, jeśli samemu trafia się odpowiednio 30 i 39 procent rzutów.
Śląsk kończył mecz bez Radosława Hyżego. Reprezentant Polski, który poprzedniego dnia skończył 31 lat, doznał kontuzji kolana w drugiej kwarcie w zderzeniu z kolegą z kadry Iwo Ktzingerem i został odwieziony do szpitala.