Awans dopiero przy kolacji

Asseco Prokom Gdynia jako pierwszy polski zespół zagra w ćwierćfinale Euroligi mężczyzn

Publikacja: 04.03.2010 03:22

David Logan był wczoraj najlepszym graczem Asseco

David Logan był wczoraj najlepszym graczem Asseco

Foto: AP

W piątej kolejce fazy Top 16 mistrzowie Polski przegrali w Kownie z Żalgirisem 88:93, ale awansowali do ćwierćfinału z drugiego miejsca w grupie G, gdyż dwie godziny później CSKA Moskwa wygrał 76:70 z Unicają w Maladze.

Trener Asseco Prokomu Tomas Pacesas, który rozpoczął mecz w Kownie najsilniejszą piątką, podkreślał, że nie można pozwolić graczom Żalgirisu się rozkręcić. W drugiej kwarcie stało się jednak to, czego trener się obawiał, gdy do głosu doszedł Marcus Brown. Koszykarze Asseco Prokomu nie potrafili znaleźć recepty na 35-letniego weterana. Najlepszy strzelec w historii Euroligi (do środy 2668 punktów), grający w niej już 11. sezon, w drugiej kwarcie zdobył 15 punktów, wyprowadzając swój zespół na 16-punktowe prowadzenie. Tymczasem czołowy strzelec Prokomu i drugi Euroligi w tym sezonie Qyntel Woods z trzema faulami całą tę kwartę przesiedział na ławce. „Po tych faulach rozsypała się nasza taktyka” – mówił po meczu trener Pacesas.

Po przerwie zobaczyliśmy inny Prokom. W pierwszej akcji Żalgiris podwyższył wprawdzie prowadzenie do 53:34, ale od tego momentu twarda obrona mistrzów Polski nie pozwoliła już rywalom na zdobywanie łatwych punktów. Gracze Pacesasa odrobili część strat, po akcjach Ratko Vardy było tylko 59:52. W 28. minucie swoje pierwsze punkty zdobył Woods, który wreszcie zagrał tak, jak do tego przyzwyczaił kibiców w Europie i wcześniej w NBA. Po jego efektownych akcjach i rzutach Ronniego Burrella w połowie czwartej kwarty dwukrotnie był remis 73:73 i 76:76.

Mogło się jeszcze wszystko zdarzyć, ale zmęczeni pogonią goście popełnili kilka błędów, w całym meczu słabo trafiali wolne, piłka po kilku rzutach rywali szczęśliwie wpadła do kosza i Żalgiris cieszył się z wygranej.

W hali pamiętającej zwycięstwo koszykarzy Litwy w mistrzostwach Europy 1939, przegrane przez Asseco Prokom spotkanie nie oznaczało jednak niepowodzenia.

Dwie godziny później, już przy kolacji, tuż przed odlotem do Gdańska, drużyna dowiedziała się, że CSKA Moskwa pokonała Unicaję, co oznacza, że mistrzowie Polski mają drugie miejsce w tabeli i awans. Bez względu na wynik ostatniego meczu z Unicają za tydzień w Gdyni.

CSKA, Prokom i Barcelona są pierwszymi drużynami, które zapewniły sobie awans do ćwierćfinału najbardziej prestiżowych europejskich rozgrywek. Mistrzowie Polski znaleźli się w dobrym towarzystwie.

[i]-Marek Cegliński z Kowna[/i]

[ramka][srodtytul]Powiedzieli po meczu[/srodtytul]

[b]Tomas Pacesas[/b] | [i]trener Asseco Prokomu Gdynia[/i]

Ostrzegałem swoich graczy, że Żalgiris jest groźny na własnym parkiecie szczególnie w pierwszej połowie. Maladze rzucili w pierwszej kwarcie 50 punktów, CSKA – 45. Byliśmy nieskoncentrowani w obronie. Nie funkcjonowała gra pod tablicami. Rywale mieli aż 19 ponowień w ataku, to niedopuszczalne. W tak ważnych meczach trzeba też trafiać rzuty osobiste, za dużo ich spudłowaliśmy. Te dwie sprawy zadecydowały o dzisiejszej porażce. Chociaż jestem zadowolony, że nie przegraliśmy większą różnicą niż wygraliśmy w Gdyni. Szkoda tej przegranej, bo mieliśmy rywali w zasięgu ręki, ale w kluczowych akcjach to oni okazali się dokładniejsi i mieli więcej szczęścia. Zbiórki – to element, który musimy poprawić, bo w rzutach z gry byliśmy w tym meczu skuteczniejsi (55–47 procent za dwa, 47–38 procent za trzy – przyp. m.c.).

[b]Darius Maskoliunas[/b] | [i]trener Żalgirisu Kowno[/i]

Spotkania z zespołem Prokomu zawsze są dla mnie wyjątkowe. Grałem tam przecież wiele lat, spędziłem piękny okres w mojej karierze. Mile wspominam kibiców, trenerów i kolegów z boiska. Chcieliśmy dziś pokazać, że my też potrafimy grać, że w Kownie rywalom ciężko jest wygrać. Mecz był dla nas bardzo trudny. Mieliśmy dobrze rozpoznany system gry rywali, znamy ich najmocniejsze strony. Dobrze zagraliśmy w obronie i mieliśmy tym razem pełny skład, czego zabrakło w Gdyni. Dzisiaj wygraliśmy, ale i tak Tomas Pacesas jest królem polowania. To jego drużyna jest w ćwierćfinale.[/ramka]

[ramka][srodtytul]GRUPA G – 5. kolejka:[/srodtytul] • Żalgiris Kowno - Asseco Prokom Gdynia 93:88 (22:18, 28:16, 23:29, 20:25) • Unicaja Malaga - CSKA Moskwa 70:76. [/ramka]

[ramka][srodtytul]Tabela:[/srodtytul]

1. CSKA 5 9 410:377,

2. Asseco Prokom 5 8 408:373,

3. Żalgiris 5 7 383:430,

4. Unicaja 5 6 368:389.[/ramka]

W piątej kolejce fazy Top 16 mistrzowie Polski przegrali w Kownie z Żalgirisem 88:93, ale awansowali do ćwierćfinału z drugiego miejsca w grupie G, gdyż dwie godziny później CSKA Moskwa wygrał 76:70 z Unicają w Maladze.

Trener Asseco Prokomu Tomas Pacesas, który rozpoczął mecz w Kownie najsilniejszą piątką, podkreślał, że nie można pozwolić graczom Żalgirisu się rozkręcić. W drugiej kwarcie stało się jednak to, czego trener się obawiał, gdy do głosu doszedł Marcus Brown. Koszykarze Asseco Prokomu nie potrafili znaleźć recepty na 35-letniego weterana. Najlepszy strzelec w historii Euroligi (do środy 2668 punktów), grający w niej już 11. sezon, w drugiej kwarcie zdobył 15 punktów, wyprowadzając swój zespół na 16-punktowe prowadzenie. Tymczasem czołowy strzelec Prokomu i drugi Euroligi w tym sezonie Qyntel Woods z trzema faulami całą tę kwartę przesiedział na ławce. „Po tych faulach rozsypała się nasza taktyka” – mówił po meczu trener Pacesas.

Koszykówka
Eurobaskiet 2025. Mural w Katowicach czeka na medal
Materiał Promocyjny
Przed wyjazdem na upragniony wypoczynek
Koszykówka
Kiedy do gry wróci Jeremy Sochan? „Jestem coraz silniejszy”
Koszykówka
Prezes Polskiego Związku Koszykówki: Nie planuję rewolucji
Koszykówka
Wybory w USA. Czy LeBron James wie, że republikanie też kupują buty?
Koszykówka
Radosław Piesiewicz ma następcę. Zmiana władzy na czele PZKosz