Była to czwarta kolejna wygrana Suns w NBA, co jest najdłuższą zwycięską serię zespołu w tym sezonie. Dzięki niej zespół Phoenix, któremu nie tak dawno odbierano szanse na awans do play-off, znów liczy się w walce o miejsce w czołowej ósemce Konferencji Zachodniej. Cavaliers przegrali 14 spotkań z rzędu.?
Gortat wyrównał w środowym meczu rekord kariery, zdobywając 16 punktów (6/10 z gry, 4/4 z wolnych), miał też 12 zbiórek, co oznacza jego ósmą w NBA, drugą w tym sezonie, a pierwszą w barwach Phoenix tzw. double-double, czyli dwucyfrowe zdobycze w dwóch elementach gry. Do tego w trakcie 27.21 minut gry polski środkowy dołożył trzy bloki, wyrównując rekord sezonu, miał też trzy straty i trzy razy faulował rywali.?
Cleveland to najsłabszy zespół ligi (8-33), który przed meczem z Suns przegrał 23 z ostatnich 24 spotkań w lidze. W dodatku przystąpił do gry osłabiony kontuzjami najlepiej zbierającego w zespole środkowego Andersona Varejao, którego czeka operacja kostki i nie zagra już do końca sezonu oraz czołowego podającego Mo Williamsa, który w ostatnim meczu z Denver Nuggets doznał kontuzji biodra. Nie grali także Anthony Parker i Leon Powe. Niedawno, bo w pierwszym spotkaniu w nowym roku, drużynie Phoenix, mimo 16 punktów Gortata, zdarzyło się przegrać w Sacramento 89:94 z Kings, innym ligowym słabeuszem, więc ten wyjazdowy sukces, w dodatku przedłużający zwycięską serię, trzeba docenić.?
W ekipie Phoenix najbardziej zapracowali na niego dwaj weterani 38-letni Grant Hill (27 pkt, 12 zbiórek), 37-letni Steve Nash (15 pkt, 15 asyst), ale na trzecim miejscu trzeba postawić wciąż uczącego się gry w NBA Gortata.
?9 stycznia Suns grali z Cleveland na własnym parkiecie i zwyciężyli 108:100. Dla Polaka był to najsłabszy mecz w nowej drużynie: grał tylko 11 minut i nie zdobył punktu. Tym razem pokazał, na co naprawdę go stać. Gdy przebywał na boisku Suns wygrali ten fragment aż 24 punktami, co jest najwyższym indywidualnym wskaźnikiem w zespole.? Gortat wszedł na parkiet w połowie pierwszej kwarty, zmieniając na pozycji środkowego Robina Lopeza i opuścił boisko w końcówce drugiej.