Kilkanaście dni temu prezes AZS Politechniki Jolanta Dolecka wystąpiła z dramatycznym apelem.
– Jestem postawiona pod ścianą i bliska wycofania zespołu z rozgrywek. Nie lepsza jest sytuacja naszych siatkarzy. Władze Warszawy nie wykazują żadnego zainteresowania naszymi problemami. Jeśli nic się nie zmieni, jeśli nie otrzymamy pomocy, to już w następnym sezonie nie będzie w stolicy żadnej ekipy w najwyższej klasie rozgrywek, oprócz piłki nożnej. Władze miasta traktują sport jak piąte koło u wozu. Interesują się tylko jednym klubem - Legią – oświadczyła po zwycięstwie drużyny Mladena Starcevicia, złożonej w całości z polskich graczy, nad Polpharmą Starogard Gdański.
Co się zmieniło w ostatnich dniach, w których prezes wysyłała m.in. listy do parlamentarzystów, kandydujących w niedawnych wyborach z Warszawy, z prośbą o pomoc w znalezieniu sponsorów i domknięciu budżetu dla dwóch zespołów ekstraklasy: siatkarskiego i koszykarskiego? Czy piątkowy mecz będzie ostatnim w tym roku czy też może ostatnim w sezonie ekstraklasie koszykarzy?
– Na pewno będzie to ostatni mecz w tym roku, a czy w sezonie, to jeszcze nie wiem – mówi „Rz" prezes Dolecka. – Wciąż walczymy o to, żeby koszykarze nadal grali w Warszawie. Czy coś się zmieniło? Na dziś nie mam mocnego odzewu ze strony miasta, z tym że jestem w stałym kontakcie z nową szefową Biura Sportu i Rekreacji Urzędu m. st. Warszawy, panią Renatą Popek. Może w najbliższych dniach coś się zmieni. Myślę, że podejmiemy decyzję 2 stycznia.
Zdaniem Doleckiej apele do posłów i absolwentów Politechniki Warszawskiej, zasiadających w radach nadzorczych różnych spółek, dały w jakimś stopniu efekt.