Gospodarze od 2011 roku nie mają sobie równych na Wschodzie, w finale są już trzeci raz z rzędu. Goście o mistrzowskie pierścienie walczyli dotychczas czterokrotnie, za każdym razem zwyciężali, ostatnio w 2007 roku. Wszystkie poprzednie tytuły również zdobyli w latach nieparzystych (1999, 2003 i 2005).
Drużyna z Miami w finałach gra ze zmiennym szczęściem. W 2006 roku pokonała Dallas Mavericks (4-2), dwa lata temu z nimi przegrała (2-4), ale w następnym sezonie rozbiła Oklahoma City Thunder (4-1). Teraz też jest faworytem. W fazie zasadniczej wygrała 27 meczów z rzędu, była bliska wyrównania rekordu Los Angeles Lakers sprzed 40 lat (33 kolejne zwycięstwa), zatrzymali ją dopiero Chicago Bulls.
W Miami takich rzeczy się nie zapomina. Heat zrewanżowali się Bykom, pokonując ich w drugiej rundzie play off 4-1. W pierwszej wygrali 4-0 z Milwaukee Bucks, a w trzeciej stoczyli siedmiomeczową bitwę z Indiana Pacers. Spurs odpoczywali tydzień dłużej, bo w finale Konferencji Zachodniej szybko rozprawili się z Memphis Grizzlies (4-0), wcześniej wybili z głowy mistrzostwo Los Angeles Lakers (4-0) i Golden State Warriors (4-2). – Wypoczęliśmy i jesteśmy dobrze przygotowani. Ostatnie dni już nam się trochę dłużą – przyznaje 37-letni Tim Duncan. – Myślimy o tym, by jak najszybciej wyjść na parkiet – dodaje sześć lat młodszy Tony Parker. Pierwszy był przy wszystkich tytułach Spurs, drugi przy trzech ostatnich. Tak jak 36-letni Manu Ginobili. Mówiono, że są za starzy, by wytrzymać trudy sezonu, a znów pokazali innym miejsce w szeregu. – Rok temu obiecałem Timowi, że zagramy jeszcze w finale. Chcemy zdobyć mistrzostwo dla niego – zapowiada Parker.
LeBron James – dziś gwiazda ligi, czwarty raz wybrany na MVP sezonu – pamięta lekcję, jaką udzielili mu Spurs w 2007 roku. Grał wówczas w Cleveland Cavaliers, finał zakończył się porażką 0-4. – Mieliśmy bardzo młody zespół. Teraz jestem 20, 40, 50 razy lepszy – mówi bez fałszywej skromności James, który z Dwyanem Wade'em i Chrisem Boshem stworzył w Miami „Wielką Trójkę", postrach całej NBA.
W sezonie zasadniczym Heat wygrali obydwa mecze ze Spurs. Ale to tylko statystyki, którymi nie warto zawracać sobie głowy. Lepiej usiąść wygodnie w fotelach i zaparzyć kawę. Nadchodzą nieprzespane noce. Niech trwają jak najdłużej.