Korespondencja z Paryża
Koszykówka trzy na trzy, która zadebiutowała w programie olimpijskim trzy lata temu, była być może największym odkryciem igrzysk w Tokio. Pisaliśmy wówczas o dyscyplinie skrojonej pod nowego widza, gdzie każdy mecz to emocjonalna bomba, a jego najważniejsze momenty można streścić w przykuwającym do ekranu smartfonu krótkim nagraniu na TikToku bądź Instagramie.
Polacy poznali nową dyscyplinę wyjątkowo dobrze, bo z nadziejami na tamte igrzyska lecieli Michael Hicks, Paweł Pawłowski, Szymon Rduch i Przemysław Zamojski. Walczyli w większości meczów o sukces do ostatniej akcji, ale zajęli siódme miejsce, kończąc zawody na fazie grupowej.
Czytaj więcej
Iga Świątek przegrała z Qinwen Zheng i zalała się łzami, bo to dla niej koniec marzeń o złocie ig...
Paryż 2024. Czy Polacy w koszykówce trzy na trzy mogą zdobyć olimpijski medal?
- Oni zdobędą medal — powtarza dziś prezes Polskiego Związku Olimpijskiego (PKOl) Radosław Piesiewicz, który podczas każdego meczu podrywa się, krzyczy i dopinguje z trybun. Trudno się dziwić, skoro koszykówkę ma w sercu. Możliwe nawet, że ta miłość go zaślepia, skoro był przekonany, że do Paryża pojedzie także męska kadra w wersji tradycyjnej, pięcioosobowej.
Drużyna Igora Milicicia przepadła w turnieju kwalifikacyjnym, gdzie miała walczyć o awans z Hiszpanami, ale potknęła się już na niżej notowanych Finach i Bahamach. Drużyna grająca w koszykówkę trzy na trzy na igrzyskach tymczasem jest i radzi sobie całkiem nieźle.