Władze NBA właśnie zawiesiły go na jeden mecz za popchnięcie sędziego (delikatne tym razem) Rodneya Motta w meczu z Atlanta Hawks (wygranym 89:81) i późniejszy brak współpracy w wyjaśnieniu zamieszania. Zawodnik Boston Celtics zdenerwował się za odgwizdanie mu faulu w ataku, ruszył na arbitra, ale w porę się opanował. Sędzia nie odgwizdał mu nawet przewinienia technicznego i pewnie wszyscy by o sprawie zapomnieli, gdyby nie menedżer Atlanty Hawks Danny Ferry, który po meczu przedarł się do sędziów i wręczył im płytę DVD z zapisem zdarzenia. Sędziowie płytę obejrzeli i donieśli, komu trzeba.
Trener Boston Celtics Doc Rivers po usłyszeniu werdyktu komisji dyscyplinarnej skomentował, że jest po prostu zachowaniem swojego zawodnika rozczarowany.
Rondo ostatnio eksploduje przy byle okazji. To już czwarty incydent z jego udziałem w ostatnich 11 miesiącach. W lutym 2012 roku rzucił piłką w sędziego Seana Wrighta w meczu przeciwko Detroit Pistons i dostał dwa mecze kary. W kwietniu, w play off przeciwko Atlanta Hawks zaczepiał arbitra Marca Davisa i został zawieszony na jedno spotkanie.
Pod koniec listopada zaczął się szarpać ze sporo od niego większym Krisem Humphriesem z Brooklyn Nets - stanął w obronie sfaulowanego Kevina Garnetta i sam dostał dwa mecze kary.
Kiedy zajmie się graniem, jest jednym z najlepszych (jeśli nie najlepszym) rozgrywających w całej lidze. Od kilku lat prowadzi Boston Celtics do czołówki NBA: w 2008 roku mistrzostwo, w 2010 i 2012 finały Konferencji Wschodniej. Gra w meczach All Star, kibice go kochają, jest mistrzem asyst. Mógłby nawet pobić prawie dwudziestoletni rekord Magica Johnsona 46 kolejnych spotkań, w których miał co najmniej 10 decydujących podań, ale wynik zatrzymał mu się na 37. W meczu numer 38 nie zagrał po awanturze z Humphriesem.