Prokom Trefl bliżej mistrzostwa Polski

Po wyjazdowym zwycięstwie nad Turowem 66:59 koszykarzom z Sopotu brakuje już tylko jednej wygranej do piątego tytułu z rzędu. Bohaterem meczu w Zgorzelcu był Filip Dylewicz

Aktualizacja: 29.05.2008 07:25 Publikacja: 29.05.2008 02:15

Mustapha Shakur atakuje kosz Turowa

Mustapha Shakur atakuje kosz Turowa

Foto: Fotorzepa, BS Bartek Sadowski

Piąte finałowe spotkanie było tak samo pasjonujące jak cztery poprzednie. Znów nie obyło się bez dramatycznych zwrotów.

Trener Prokomu Tomas Pacesas od początku rywalizacji o złoto podkreślał, że o zwycięstwach będzie decydowała defensywa, nie atak. Tak też było w środę w Zgorzelcu.

W 38. minucie spotkania goście przegrywali 40:50, ale od tego momentu zamrozili rywali obroną. W ostatnich dziesięciu minutach Turów zdobył zaledwie pięć punktów, tracąc 20.

W drużynie z Sopotu nie zagrał ukarany odsunięciem od jednego spotkania jej największy gwiazdor reprezentant Jugosławii i Serbii Milan Gurović. Już na początku meczu bolesnego urazu w starciu z Dragisą Drobnjakiem doznał inny lider Prokomu, Litwin Donatas Slanina.

Tym razem jednak w głównych rolach wystąpili reprezentanci Polski. Filip Dylewicz zdobył 26 pkt i miał siedem zbiórek, Krzysztof Roszyk dorzucił 15 punktów. Obydwaj trafiali w najważniejszych momentach. Dzięki nim Prokom uzyskał osiem punktów przewagi na niespełna 50 sekund przed końcem meczu i już nie mógł przegrać.

28-letni Dylewicz w przeszłości już pokazywał, że spotkania finałowe mogą być jego żywiołem. Przed rokiem, także w Zgorzelcu, nie pomylił się przy żadnym rzucie i zdobył 21 punktów, dając Prokomowi zwycięstwo 69:66 w kluczowym spotkaniu numer 3, a trzy lata temu w Sopocie uzyskał 23 punkty (8/8 za dwa) w pierwszym meczu z Anwilem Włocławek, wygranym 75:72.

– Zdawaliśmy sobie sprawę, jak ważne jest to spotkanie. Kluczowa była obrona. Pokazaliśmy, że nie jesteśmy jedynie zespołem ataku. Już przed meczem czułem się dobrze fizycznie, to dało mi pewność gry. Starałem się wykorzystać swoje atuty. To że nie było Milana i Donatasa, tylko nas zmobilizowało. Każdy poczuł podświadomie, że od niego zależą losy meczu, że nie jest tylko dodatkiem do gwiazd, ale ważnym ogniwem w zespole, bez którego drużyna nie może dobrze funkcjonować – mówił Dylewicz, bohater środowego meczu.

• PGE Turów Zgorzelec - Prokom Trefl Sopot 59:66 (17:16, 20:18, 17:12, 5:20). Turów: D. Logan 15, D. Drobnjak 14, 6 zb., R. Witka 13, 5 zb., T. Kelati 7, S. Ljubotina 5, M. Scekić 3, I. Kitzinger 2, A. Rodriguez 5 zb., V. Petrović, R. Skibniewski.

Prokom: F. Dylewicz 26, 7 zb., K. Roszyk 15, M. Shakur 8, 5 zb., P. Sow 7, D. Slanina 4, 5 zb., I. Milicić 2, T. Masiulis 2, 6 zb., S. Serapinas 2, T. Kisner, J. Stanojević.

Stan rywalizacji 2-3. Szósty mecz w sobotę w Sopocie.

Piąte finałowe spotkanie było tak samo pasjonujące jak cztery poprzednie. Znów nie obyło się bez dramatycznych zwrotów.

Trener Prokomu Tomas Pacesas od początku rywalizacji o złoto podkreślał, że o zwycięstwach będzie decydowała defensywa, nie atak. Tak też było w środę w Zgorzelcu.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
Koszykówka
Eurobaskiet 2025. Mural w Katowicach czeka na medal
Koszykówka
Kiedy do gry wróci Jeremy Sochan? „Jestem coraz silniejszy”
Koszykówka
Prezes Polskiego Związku Koszykówki: Nie planuję rewolucji
Koszykówka
Wybory w USA. Czy LeBron James wie, że republikanie też kupują buty?
Koszykówka
Radosław Piesiewicz ma następcę. Zmiana władzy na czele PZKosz