Prokom już piąty sezon z rzędu uczestniczy w rozgrywkach prestiżowej Euroligi, a po raz trzeci awansował do drugiej rundy, czyli grona 16 najlepszych zespołów Starego Kontynentu. Styl, w jakim drużyna trenera Tomasa Pacesasa tego dokonała, trudno podziwiać.
Tylko dwa zwycięstwa w dziesięciu meczach to najskromniejszy dorobek awansującego zespołu w historii rozgrywek. Ale w trwającej właśnie fazie Top 16 dwie wygrane byłyby już dla drużyny z Sopotu olbrzymim sukcesem. Po pierwsze dlatego, że w dwóch dotychczasowych startach na tym etapie rozgrywek udało im się wygrać tylko raz. Po drugie – na tym etapie rozgrywek spotyka się rywali silnych lub... bardzo silnych.
W pierwszej kolejce grupy E lider polskiej ekstraklasy przegrał na wyjeździe 77:99 z prowadzącą w hiszpańskiej ACB Tau Ceramica Vitoria, czwartym zespołem Euroligi w poprzednim sezonie i faworytem tych rozgrywek. W drugim inauguracyjnym meczu Armani Jeans Mediolan niespodziewanie pokonał 76:74 Olympiakos Pireus.
Zespół z Pireusu będzie rywalem Prokomu w trzeciej kolejce Top 16. Prowadzi go legendarny grecki zawodnik i trener Panagiotis Giannakis, a grają tu m.in. reprezentant kraju Theodoros Papaloukas, jeden z najlepszych europejskich rozgrywających, lider klasyfikacji najlepiej podających w Eurolidze (średnio 5 asyst w meczu), amerykański obrońca Lynn Greer, który euroligowe doświadczenie zdobywał jeszcze w barwach Śląska Wrocław, a potem z powodzeniem grał m.in. w NBA w zespole Milwaukee Bucks.
Jeszcze bogatszą przeszłość w NBA ma inny Amerykanin Jannero Pargo (sześć sezonów m.in. w Los Angeles Lakers, Chicago Bulls, New Orleans Hornets), który niedawno przeniósł się do Grecji z Dynama Moskwa, które przeżywa kłopoty finansowe i nie wywiązywało się z zobowiązań kontraktowych. Przeciwko Prokomowi raczej nie zagra kontuzjowany ostatnio Josh Childress, inny gwiazdor NBA (cztery sezony w Atlanta Hawks), który od początku sezonu jest zawodnikiem Olympiakosu – podpisał trzyletni kontrakt na kwotę 20 mln dolarów.