Była to pierwsza porażka Suns z Orlando na własnym parkiecie po ośmiu kolejnych zwycięstwach. Ostatni raz Magic wygrali tu 14 listopada 2001 roku. W niedzielę było im o tyle łatwiej, że w zespole gospodarzy nie wystąpili leczący kontuzję rozgrywający Steve Nash i skrzydłowy Channing Frye, dwaj zawodnicy prezentujący - obok Marcina Gortata - najbardziej stabilną formę w ostatnich tygodniach.
Dotkliwy był szczególnie brak kanadyjskiego rozgrywającego, który zupełnie zdezorganizował grę Phoenix w ataku. Wprawdzie początkowo nieźle spisywał się zastępujący go na tej pozycji Aaron Brooks, ale z biegiem minut widać było, że drużynie brakuje prawdziwego reżysera gry. Brak Nasha wytrącił też Suns podstawowy atut - dwójkowe akcje rozgrywającego ze środkowymi. W efekcie Gortat musiał częściej rzucać z półdystansu. I trafiał. W Orlando trener Stan Van Gundy nie pozwalał Polakowi na takie akcje.
Musiał się trochę dziwić, gdy Gortat nie pomylił się przy czterech pierwszych rzutach z dalszej odległości od kosza. Po takiej właśnie akcji, gdy na początku drugiej kwarty Gortat ograł Ryana Andersona i trafił z półdystansu, Suns wyszli nawet na jedyne prowadzenie w meczu (36:35). W całym spotkaniu polski środkowy, który grał 27.44 minut, miał dobrą skuteczność, trafiając 6 z 9 rzutów z gry. Gorzej spisywał się w walce o zbiórki (miał ich cztery - wszystkie w obronie), którą zdominował Dwight Howard, ale w obronie w kilku akcjach powstrzymał gwiazdora Magic. Końcówkę trzeciej kwarty i całą czwartą, gdy losy meczu były już rozstrzygnięte na korzyść rywali, Polak przesiedział na ławce rezerwowych obok wszystkich podstawowych zawodników Phoenix. Odpoczywali przed kolejnym ważnym spotkaniem, a szansę gry dostali rezerwowi.
Drużyna przegrała, ale Gortat nie musi się wstydzić swojego występu przeciwko byłemu klubowi, nawet jeśli Howard zdobył 26 punktów (przekroczył w tym spotkaniu 10 000 pkt w karierze), miał 15 zbiórek i 5 bloków. CIekawe, że Phoenix było jedynym miastem z drużyną NBA, w którym Howard dotychczas nie wygrał. W tych fragmentach meczu, gdy Polak grał przeciwko niemu, nie był on tak efektywny, kilka rzutów spudłował, a raz został nawet zablokowany przez naszego reprezentanta. Phoenix z bilansem 33 zwycięstw i 31 porażek zajmują dziewiąte miejsce w Konferencji Zachodniej. Wyprzedzający ich Memphis Grizzlies mają 36 zwycięstw i 31 porażek. W nocy z poniedziałku na wtorek Suns grają na wyjeździe z Houston Rockets. Prawdopodobnie znów bez Nasha.
Phoenix Suns - Orlando Magic 88:111 (26:32, 26:29, 13:26, 23:24)
Phoenix: A. Brooks 19, 10 as.; V. Carter 11; H. Warrick 7, 8 zb.; G. Hill 4; R. Lopez 2, 4 zb. oraz M. Pietrus 14; M. Gortat 12, 4 zb., 1 as., 1 bl., 2 faule; J. Dudley 10, 7 zb.; Z. Dowdell 6.; J. Childress 2; G. Siler 1.