Była to ósma porażka w ostatnich dziesięciu meczach Suns, którzy w Dallas skończyli serię pięciu spotkań wyjazdowych. Drużyna z Arizony ma teraz 38 zwycięstw i 42 porażek, co oznacza, że pierwszy raz od 2004 roku zakończy sezon zasadniczy z bilansem gorszym niż 50 procent wygranych. Po tamtym sezonie klub z Phoenix pozyskał z Dallas Mavericks Steve'a Nasha. Już wcześniej było wiadomo, że drugi raz w ostatnich trzech sezonach nie uda mu się awansować do play-off.
W niedzielnym meczu Marcin Gortat grał 28.06 minut, trafił 6 z 12 rzutów za dwa punkty i 3 z 7 wolnych, miał cztery zbiórki w ataku i pięć w obronie, przechwyt i faul. Pierwszy raz w karierze zdarzyło mu się dwa razy w meczu rzucać za trzy punkty - w wymuszonych sytuacjach: gdy zebrał piłkę w obronie tuż przed zakończeniem kwarty oraz po podaniu od Nasha, który w niedzielę wrócił do gry po kontuzji, gdy upływał czas na zakończenie akcji zespołu. Obydwie dystansowe próby Polaka były niecelne.
Suns przegrali w tym sezonie wszystkie cztery mecze z Dallas. W poprzednim, 27 marca, Gortat wystąpił z opatrunkiem na złamanym nosie, który operowano mu poprzedniego dnia. Rozegrał wtedy jedno z lepszych spotkań w sezonie - zdobył 20 punktów i miał 15 zbiórek, chociaż Suns przegrali 83:91. Polak wyszedł wówczas w pierwszej piątce i od tamtej pory na stałe jest podstawowym graczem Phoenix.
W niedzielnym meczu z Dallas jego dorobek był skromniejszy, a do 24. w sezonie double-double zabrakło mu jednej zbiórki. Całą czwartą kwartę przesiedział jednak na ławce rezerwowych. Wygrana Mavericks była wtedy już dawno przesądzona, a trener Alvin Gentry, wobec słabej postawy Robina Lopeza, dał pograć trzeciemu środkowemu Garretowi Silerowi.
Od początku mecz nie układał się dobrze dla Phoenix. Już po czterech i pół minutach gry koszykarze Dallas prowadzili 17:4. Wszystkie cztery punkty dla gości zdobył Gortat. Dobrze współpracujący z Nashem Polak kończył pierwszych pięć akcji zespołu, ale trzykrotnie nie trafił do kosza. Rywale powiększali przewagę. Po pierwszej kwarcie prowadzili aż 36:17 (najwyższa zdobycz Mavericks w jednej kwarcie w tym sezonie), a do przerwy 65:39, trafiając z 52-procentową skutecznością (Suns - 40 procent). Mieli też wyraźną przewagę w zbiórkach (w całym spotkaniu 51-37) i w celności rzutów z dystansu (11/27 wobec 2/20 Phoenix). To przesądziło o ich zwycięstwie.