Trener Ales Pipan o pierwszych meczach Eurobasketu

Rozmowa z Alesem Pipanem, trenerem reprezentacji Polski koszykarzy

Publikacja: 03.09.2011 22:57

Ales Pipan

Ales Pipan

Foto: Fotorzepa, pn Piotr Nowak

"Rz": Jak pan ocenia grę naszej reprezentacji w trzech pierwszych meczach Eurobasketu na Litwie?

Jestem zadowolony. W spotkaniach z faworytami turnieju Hiszpanią i Litwą trudno było oczekiwać zwycięstw. Bardzo dobrze zagraliśmy z Hiszpanią, w obronie i w ataku, cały czas wynik był bliski remisu. Z Litwą było już znacznie gorzej. Myślę, że wpływ na grę naszych młodych zawodników miała też atmosfera w hali, wypełnionej sześcioma tysiącami żywiołowo dopingujących kibiców. Może tylko Łukasz Koszarek, Adam Hrycaniuk czy Robert Szczotka grali przy tak licznej publiczności. Dla kilku naszych młodych kadrowiczów to był po prostu szok. Trzeci mecz z Portugalią, a pierwszy, który musieliśmy wygrać, był dla nas bardzo trudny. Presja była olbrzymia, rywal na podobnym poziomie do polskiej kadry. W takich meczach trudności piętrzą się na każdym kroku. Zespół zaczął go słabo, jakby przygaszony. Nie trafiliśmy kilku otwartych rzutów, słabo broniliśmy. Za to w drugiej połowie zagraliśmy bardzo skutecznie w ataku, zdobyliśmy 52 punkty, również w obronie widać było, że zawodnicy chcieli walczyć. Pogratulowałem im takiej postawy. Ogólnie po tych trzech meczach jestem zadowolony. Mamy jedno zwycięstwo, wciąż jesteśmy w grze o awans do drugiej rundy turnieju. Atmosfera w zespole jest dobra, zawodnicy zadowoleni. To jest najważniejsze.

Co pan powiedział powiedział zawodnikom w przerwie meczu z Portugalią, że tak się odmienili. W tym meczu grały przecież dwie różne polskie drużyny?

Przypomniałem im, że nie są byle jaką drużyną, tylko reprezentacją Polski. Że wszyscy nas oglądają. Że musi być w ich grze więcej odpowiedzialności i walki. Żeby dokładniej realizowali nasze zagrywki w ataku, a w obronie mocniej pilnowali swoich przeciwników, bo każdy z nich to groźny strzelec. Że to dla nas bardzo ważne spotkanie: przegrywamy - to koniec, wygrywamy - wciąż mamy szanse awansować.

Który z kadrowiczów pozytywnie pana zaskoczył, a kto musi jeszcze mocniej pracować?

Wszyscy będący tu z reprezentacją dali z siebie wszystko w trakcie przygotowań. Takich wybierałem. Kadra to swego rodzaju mozaika. Każdy zawodnik jest jej elementem. Powiedziałem im na samym początku: na boisku i poza boiskiem musicie robić wszystko, by się rozwijać, krok po kroku. Na początku było ciężko: oni nie wiedzieli, czego ja chcę, ja nie znałem ich wszystkich, tylko tych starszych. Dla młodych Eurobasket na Litwie jest szokiem. Dobrze grali w meczach towarzyskich, ale na mistrzostwach, w meczach o punkty głowa pracuje inaczej. Nazwisk nie zwykłem wymieniać, ale mam w kadrze zawodników, z których jestem bardzo zadowolony, widać postęp w ich grze. Myślę, że poprawę poziomu będziemy oglądać już w meczu przeciwko Turcji.

Turcja to aktualny wicemistrz świata.

Bardzo trudny rywal. Na każdej pozycji ma równych zawodników: dwie równe piątki plus dwóch graczy, z których każdy prezentuje ten sam wysoki poziom. Mimo porażki z Litwą nadal są kandydatem do medalu.

W jakim stopniu drużyna spełnia pana oczekiwania: gra tak, jakby pan chciał, żeby grała?

Nasz największy problem wynika z tego, że nie przygotowywaliśmy się wszyscy razem od samego początku. Ci, którzy trenują z kadrą od pierwszego zgrupowania mają odpowiednią siłę i wszystkie zagrywki w głowach. Tym, którzy dołączyli później brakuje siły, zdarza im się nie wiedzieć o co chodzi w danej zagrywce. Myślą, co teraz zrobić zamiast wykonywać ją automatycznie, mają problem, gdzie dograć piłkę. Wniosek jest jeden: wszyscy kadrowicze muszą ćwiczyć razem od pierwszego dnia zgrupowania.

W opinii obserwatorów mistrzostw reprezentacja Polski gra inaczej niż poprzednio, jest w tym myśl, zalążki systemu.

System gry zawsze dopasowuję do zawodników, jakimi dysponuję. Mam w kadrze takich zawodników, a nie innych. Dziękuję wszystkim, którzy zdecydowali się na wspólny wysiłek. I obronę, i atak dostosowuję do ich możliwości. Mogę powiedzieć, że mamy dobry system obrony, ale ciężko go realizować. Wszyscy widzieli, jak grają Hiszpania i Litwa. W ataku trudno ich zatrzymać, bo są silni pod koszem. Nawet jeśli uda się utrudnić im rzut, sprawić, że nie jest celny, to potem trzeba jeszcze zebrać piłkę na bronionej tablicy, ale te padają łupem ich podkoszowych. To jest nasz wielki problem. Mamy dobrą obronę, ale nie potrafimy zbierać po nieudanych rzutach rywali. Przeciwnicy mają silnych graczy na pozycjach 4 i 5, a my wytrzymujemy pierwsze pięć, sześć minut meczu, a potem, gdy trzeba dokonać zmian, brakuje silnego skrzydłowego o odpowiednich parametrach.

Jak będzie w ostatnich meczach reprezentacji Polski w grupie A?

Zrobimy wszystko, co można. Mamy za sobą kolejny dobry trening. Na wieczornym mityngu omówimy zagrywki zespołu tureckiego. Powiemy, jak trzeba na nie odpowiadać. Wygrana daje nam szansę awansu do drugiej rundy. Przegrana nie powinna być dużym rozczarowaniem. Trafiliśmy do bardzo silnej grupy: z mistrzem Europy, wicemistrzem świata i gospodarzem turnieju. W każdej innej mielibyśmy większe szanse na miejsce w pierwszej trójce.

Zawodnicy podkreślają, że ma pan do nich dobre podejście. Każdego stara się zrozumieć. Thomas Kelati opowiadał, że wcale nie naciskał pan, żeby grał w kadrze, skoro nie jest pewne, czy w stu procentach wrócił do sprawności po artroskopii kolana, a z klubem ma podpisany wysoki kontrakt.

Inna jest praca trenera w kadrze, a inna w klubie. W klubie zawodnik ma kontrakt i musi robić, co musi: to co trener chce, bo wydaje mu się to dobre dla klubu, zawodnika i wyniku zespołu. W kadrze wygląda to inaczej. Trzeba mieć indywidualny kontakt z zawodnikami, wiedzieć, co im dolega, jakie mają problemy. Na przykład młodzi reprezentanci tu w Poniewieży mają kłopoty z zaadaptowaniem się do gry przy licznej widowni, zjada ich trema. Ja to rozumiem. Tak się buduje drużyna. Gdy dziś patrzymy na Turcję czy Hiszpanię, musimy pamiętać, że ci koszykarze grają w kadrze po dziesięć lat. I debiutując w niej też mieli problemy. Pięć lat pracowałem z reprezentacją Słowenii i na początku też było podobnie. Drużyna buduje się krok po kroku. Znam koszykarzy z reprezentacji Polski. Wiem, że grają tu w skromnych warunkach, nie dla pieniędzy, ale dla zaszczytu reprezentowania ojczyzny. To jest najważniejsze.

W reprezentacji Słowenii pracował pan z wieloma znakomitymi koszykarzami, gwiazdorami NBA i największych klubów europejskich. Którego z nich najbardziej pan ceni?

Wymienię dwa nazwiska: Rasho Nesterović i Jaka Laković. Od początku do końca mojej pięcioletniej pracy ze słoweńską kadrą miałem z nimi bardzo dobry kontakt. Dawali z siebie wszystko i na parkiecie, i poza nim. W każdym meczu, wygranym czy przegranym, nie oszczędzali się, a po spotkaniu nie rozpamiętywali, co było dobre co złe, dlaczego ktoś zagrał tak, a nie inaczej. Koncentrowali się na tym, by nie powtarzać błędów, które przecież w koszykówce się zdarzają. Bardzo pomogli mi w pracy z kadrą.

Na treningach krzyczy pan czy spokojnie wytyka pan błędy zawodnikom?

Raz krzyczę, innym razem tłumaczę, zależności od sytuacji i od zawodnika. Do jednego trafia ostra reakcja, innemu wystarczy spokojne słowo czy spojrzenie.

Pan wygląda raczej na dobrego ojca niż zamordystę.

Coś w tym jest. Kadra, reprezentacja to w pewnym sensie jedna rodzina. Wszyscy zostawiliśmy w domach swoje żony, dzieci. Od półtora miesiąca dłużej jesteśmy razem niż z nimi, bo mamy wspólny cel: dobry występ na mistrzostwach Europy.

Reprezentacja Polski nigdy jeszcze nie wygrała z aktualnym wicemistrzem świata.

Zrobimy wszystko, by stało się to w meczu z Turcją.

- rozmawiał w Poniewieży Marek Cegliński

"Rz": Jak pan ocenia grę naszej reprezentacji w trzech pierwszych meczach Eurobasketu na Litwie?

Jestem zadowolony. W spotkaniach z faworytami turnieju Hiszpanią i Litwą trudno było oczekiwać zwycięstw. Bardzo dobrze zagraliśmy z Hiszpanią, w obronie i w ataku, cały czas wynik był bliski remisu. Z Litwą było już znacznie gorzej. Myślę, że wpływ na grę naszych młodych zawodników miała też atmosfera w hali, wypełnionej sześcioma tysiącami żywiołowo dopingujących kibiców. Może tylko Łukasz Koszarek, Adam Hrycaniuk czy Robert Szczotka grali przy tak licznej publiczności. Dla kilku naszych młodych kadrowiczów to był po prostu szok. Trzeci mecz z Portugalią, a pierwszy, który musieliśmy wygrać, był dla nas bardzo trudny. Presja była olbrzymia, rywal na podobnym poziomie do polskiej kadry. W takich meczach trudności piętrzą się na każdym kroku. Zespół zaczął go słabo, jakby przygaszony. Nie trafiliśmy kilku otwartych rzutów, słabo broniliśmy. Za to w drugiej połowie zagraliśmy bardzo skutecznie w ataku, zdobyliśmy 52 punkty, również w obronie widać było, że zawodnicy chcieli walczyć. Pogratulowałem im takiej postawy. Ogólnie po tych trzech meczach jestem zadowolony. Mamy jedno zwycięstwo, wciąż jesteśmy w grze o awans do drugiej rundy turnieju. Atmosfera w zespole jest dobra, zawodnicy zadowoleni. To jest najważniejsze.

Pozostało jeszcze 82% artykułu
Koszykówka
Kiedy do gry wróci Jeremy Sochan? „Jestem coraz silniejszy”
Materiał Promocyjny
Jak przez ćwierć wieku zmieniał się rynek leasingu
Koszykówka
Prezes Polskiego Związku Koszykówki: Nie planuję rewolucji
Koszykówka
Wybory w USA. Czy LeBron James wie, że republikanie też kupują buty?
Koszykówka
Radosław Piesiewicz ma następcę. Zmiana władzy na czele PZKosz
Materiał Promocyjny
5G – przepis na rozwój twojej firmy i miejscowości
Koszykówka
Jeremy Sochan zostaje w San Antonio Spurs. Ile zarobi reprezentant Polski?
Materiał Promocyjny
Nowości dla przedsiębiorców w aplikacji PeoPay