"Rz": Jak pan ocenia grę naszej reprezentacji w trzech pierwszych meczach Eurobasketu na Litwie?
Jestem zadowolony. W spotkaniach z faworytami turnieju Hiszpanią i Litwą trudno było oczekiwać zwycięstw. Bardzo dobrze zagraliśmy z Hiszpanią, w obronie i w ataku, cały czas wynik był bliski remisu. Z Litwą było już znacznie gorzej. Myślę, że wpływ na grę naszych młodych zawodników miała też atmosfera w hali, wypełnionej sześcioma tysiącami żywiołowo dopingujących kibiców. Może tylko Łukasz Koszarek, Adam Hrycaniuk czy Robert Szczotka grali przy tak licznej publiczności. Dla kilku naszych młodych kadrowiczów to był po prostu szok. Trzeci mecz z Portugalią, a pierwszy, który musieliśmy wygrać, był dla nas bardzo trudny. Presja była olbrzymia, rywal na podobnym poziomie do polskiej kadry. W takich meczach trudności piętrzą się na każdym kroku. Zespół zaczął go słabo, jakby przygaszony. Nie trafiliśmy kilku otwartych rzutów, słabo broniliśmy. Za to w drugiej połowie zagraliśmy bardzo skutecznie w ataku, zdobyliśmy 52 punkty, również w obronie widać było, że zawodnicy chcieli walczyć. Pogratulowałem im takiej postawy. Ogólnie po tych trzech meczach jestem zadowolony. Mamy jedno zwycięstwo, wciąż jesteśmy w grze o awans do drugiej rundy turnieju. Atmosfera w zespole jest dobra, zawodnicy zadowoleni. To jest najważniejsze.
Co pan powiedział powiedział zawodnikom w przerwie meczu z Portugalią, że tak się odmienili. W tym meczu grały przecież dwie różne polskie drużyny?
Przypomniałem im, że nie są byle jaką drużyną, tylko reprezentacją Polski. Że wszyscy nas oglądają. Że musi być w ich grze więcej odpowiedzialności i walki. Żeby dokładniej realizowali nasze zagrywki w ataku, a w obronie mocniej pilnowali swoich przeciwników, bo każdy z nich to groźny strzelec. Że to dla nas bardzo ważne spotkanie: przegrywamy - to koniec, wygrywamy - wciąż mamy szanse awansować.
Który z kadrowiczów pozytywnie pana zaskoczył, a kto musi jeszcze mocniej pracować?