Ucieczka z kabaretu

Do grona legend NBA Niemiec Dirk Nowitzki dołączył ?na własnych zasadach. Dziś na liście najlepszych strzelców w historii ligi wyprzedza go tylko dziewięciu koszykarzy.

Publikacja: 17.04.2014 05:17

Dirk Nowitzki w wywiadzie dla „Rz” sprzed kilku lat na pytanie o swe polskie korzenie odpowiedział:

Dirk Nowitzki w wywiadzie dla „Rz” sprzed kilku lat na pytanie o swe polskie korzenie odpowiedział: – Zrobiłem prywatne śledztwo i okazało się, że przodkowie ze strony ojca pochodzą z Polski. To jednak zamierzchła przeszłość, sięgająca XVIII wieku. Po polskich pradziadkach pozostało mi tylko nazwisko

Foto: Getty Images/AFP, Tom Pennington Tom Pennington

Przed trzema laty zdobył z Dallas Mavericks mistrzowskie pierścienie, był wybierany na najlepszego zawodnika finałów i sezonu zasadniczego, 12-krotnie grał w Meczach Gwiazd, a jednak trudno zaliczyć go do grona największych gwiazd NBA.

Nie jest ulubieńcem mediów. Nie zobaczymy go w reklamach butów, nie promuje telefonów, nie ma własnej linii wody kolońskiej, a koszulki z jego nazwiskiem nie biją rekordów sprzedaży. Na szczęście jednak wartość marketingowa nie musi być tożsama z wartością sportową. Choć trudno nie zgodzić się z tym, że przykład Nowitzkiego stanowi raczej wyjątek od reguły.

Bez agenta

Komisarz NBA David Stern 30 lat promował ligę poprzez kreację globalnych gwiazd, takich jak Magic Johnson, Larry Bird, Michael Jordan, Shaquille O'Neal, Kobe Bryant czy LeBron James. Przez ten czas obroty ligi i wartość rozgrywek wzrosły 40-krotnie, a zarobki najlepszych koszykarzy w klubach urosły od 1 do 30 milionów dolarów.

W kontraktach reklamowych też dokonała się rewolucja. W 1984 roku pierwsza umowa Jordana z Nike opiewała na 500 tysięcy dolarów. Dziś James od tego samego sponsora otrzymuje rocznie 15 milionów, a w obecnym sezonie jego dochody poza koszykówką sięgną 42 milionów.

Według agencji The Marketing Arm Nowitzki mógłby liczyć na kontrakty w granicach 10 milionów dolarów rocznie. Z badań wynika, że aż 80 procentom konsumentów, którzy znają jego nazwisko, kojarzy się ono pozytywnie.

Ale celebrycka strona życia Niemca nie interesuje. – Na początku kariery w NBA spotkałem się z kilkoma agentami, którzy przypominali mi Toma Cruise'a z filmu „Jerry Maguire". Rozmowy z nimi to był kabaret, wiedziałem, że nie chcę, aby tacy ludzie kręcili się wokół mnie. Zawsze chciałem być koszykarzem, aż i tylko koszykarzem. Oczywiście są rzeczy, które mógłbym reklamować i niewykluczone, że pewnego dnia do tego dojdzie, ale jeszcze nie teraz – mówił kilka lat temu i pozostaje konsekwentny.

W ciągu 16 lat spędzonych w NBA Nowitzki nigdy nie zatrudniał agenta, nie miał nawet osoby, która okazjonalnie reprezentowała go w kwestiach biznesowych. Wszystkie umowy z Mavericks negocjował sam, także jedyny, opiewający na ledwie 500 tysięcy dolarów rocznie, kontrakt z Nike.

– Gra w koszykówkę przyniosła już Dirkowi ponad 150 milionów. Gdyby chciał  zarobić duże pieniądze także poza parkietem, wystarczyłyby znajomości i poparcie właściciela Mavericks Marka Cubana. Ale Dirka to po prostu nie interesuje – tłumaczy David Schwab z agencji sportowej Octagon.

Nowitzki jest ulubieńcem kibiców Mavericks, ale dla pozostałych pozostaje zawodnikiem ledwie wyglądającym zza pleców koszykarskich megagwiazd. Oczywisty entuzjazm wzbudzały mecze kończone z ponad 40- i 50-punktową zdobyczą, seria 82 kolejnych trafionych rzutów wolnych, czy wejście do ekskluzywnego klubu zawodników, którzy w jednym sezonie trafili 50 procent rzutów z pola, 90 procent zza linii rzutów wolnych i 40 procent za trzy punkty.

Szalona jazda

Przed play-offami 2010/2011 Amerykanie do tytułu typowali Los Angeles Lakers lub Boston Celtics, nagrodę MVP widzieli w rękach LeBrona Jamesa lub Derricka Rose'a, dyskutowali o strzeleckich umiejętnościach Raya Allena i zastanawiali nad formą Kobiego Bryanta. Nowitzki był w tych dyskusjach właściwie nieobecny.

Wszystko zmieniło najpierw mistrzostwo dla Mavericks, po którym Niemca zaczęto wreszcie porównywać do legend ligi, a ostatnio awans na dziesiąte miejsce w klasyfikacji strzelców wszech czasów. – To niesamowite, po prostu niesamowite. Za mną szalona jazda – emocjonował się Nowitzki po wyprzedzeniu dziesiątego w zestawieniu Oscara Robertsona, jedynego koszykarza, któremu udało się zakończyć sezon NBA z dwucyfrową średnią punktów, zbiórek i asyst.

– Dirk jest jednym z 12 zawodników, którzy wystąpili co najmniej dziesięć razy w Meczach Gwiazd, byli MVP finałów i ligi. A awans do czołowej dziesiątki w klasyfikacji strzelców tylko dodatkowo wzmacnia jego pozycję – tłumaczył trener Mavericks Rick Carlisle. Umieścił on Nowitzkiego wśród 12 najlepszych koszykarzy w historii NBA w towarzystwie wybornym: obok Kareema Abdul-Jabbara, Larry'ego Birda, Kobiego Bryanta, Wilta Chamberlaina, Tima Duncana, LeBrona Jamesa, Magica Johnsona, Michaela Jordana, Mosesa Malone'a, Shaquille'a O'Neala i Hakeema Olajuwona.

Gigant z Mavericks

W tym sezonie kończy się wart 80 milionów dolarów czteroletni kontrakt Nowitzkiego z Mavericks. 35-letni Niemiec nigdzie się jednak nie wybiera. Nadal chce grać dla Marka Cubana i to za znacznie mniejsze pieniądze. Nowa umowa zostanie podpisana na dwa lub trzy sezony. – On może jeszcze wiele dać koszykówce. Jeżeli popatrzysz na jego karierę i na to, jak jego gra różni się od każdego innego zawodnika powyżej 210 centymetrów, to zdasz sobie sprawę, jakim jest gigantem. A to jeszcze nie koniec. Marsz w górę klasyfikacji strzelców będzie trwał – mówił niedawno Carlisle w rozmowie z ESPN.

Czego możemy się spodziewać? Zakładając utrzymanie średniej z tego sezonu – 21,6 punktu na mecz – już w przyszłym sezonie Nowitzki wyprzedzi Hakeema Olajuwona, Elvina Hayesa i Mosesa Malone'a. Realnym celem na sezon 2015/2016 pozostaje szósty na liście strzelców Shaquille O'Neal. – Jeżeli nie przytrafi się poważna kontuzja, Dirk może grać na wysokim poziomie przez cztery kolejne lata. Oczywiście nie ucieknie od pewnych ograniczeń. W poprzednim sezonie miał problemy z kolanem i musi na nie uważać. Nie może już skakać jak wariat, nie może biegać jak szalony. Ale jestem zdania, że jeżeli coś sprawia ci przyjemność, powinieneś to robić jak najdłużej – mówi doradca i indywidualny trener Nowitzkiego Holger Geschwinder.

To właśnie on, były kapitan niemieckiej reprezentacji koszykarzy, wypatrzył 15-letniego Dirka podczas treningów w DJK Wuerzburg. Zaoferował mu dwa–trzy treningi tygodniowo. Przez rok chłopak poczynił ogromne postępy, a potem doszło do rozmowy, która zaważyła na karierze Nowitzkiego. – Powiedziałem mu, że musi zdecydować czy chce grać przeciwko najlepszym na świecie, czy być lokalną gwiazdą. Gdyby wybrał to drugie, mieliśmy zakończyć współpracę. Ale zdecydował się na trudniejszą drogę i rozpoczęliśmy indywidualny program szkoleniowy – opowiada trener.

Koniec wątpliwości

Kiedy zaczynali, w NBA nie było równie wysokich koszykarzy, którzy dobrze rzucaliby z dystansu. Skoncentrowali się więc na rzutach. – Jak zawodnik grubo powyżej dwóch metrów stanie za linią trzech punktów, to kogo rywale wyślą przeciwko niemu? Innego giganta? Jeżeli tak zrobią, to kto będzie pilnował kosza? Po przeprowadzce do USA Dirk był już w stanie rzucać z każdej pozycji. W dodatku, jak na tak wysokiego zawodnika, był bardzo szybki.

Najbardziej obawiali się tego, jak Nowitzki poradzi sobie z presją. – Dirk szybko zyskał sympatię kibiców Mavericks, ale dla reszty ligi przez lata pozostawał facetem, który nie jest w stanie udźwignąć ważnych meczów – wspomina Steve Nash, który przez sześć sezonów grał z Nowitzkim w Dallas.

Dwa lata po odejściu Nasha Mavericks awansowali do finału NBA, po drodze eliminując broniących tytułu San Antonio Spurs. W decydującej serii prowadzili z Heat 2:0, ale przegrali cztery kolejne mecze i tytuł pojechał do Miami. – To były moje najczarniejsze dni w NBA – mówi Nowitzki. Cztery lata później założył mistrzowski pierścień i wątpliwości, czy jest gwiazdą, się skończyły.

Przed trzema laty zdobył z Dallas Mavericks mistrzowskie pierścienie, był wybierany na najlepszego zawodnika finałów i sezonu zasadniczego, 12-krotnie grał w Meczach Gwiazd, a jednak trudno zaliczyć go do grona największych gwiazd NBA.

Nie jest ulubieńcem mediów. Nie zobaczymy go w reklamach butów, nie promuje telefonów, nie ma własnej linii wody kolońskiej, a koszulki z jego nazwiskiem nie biją rekordów sprzedaży. Na szczęście jednak wartość marketingowa nie musi być tożsama z wartością sportową. Choć trudno nie zgodzić się z tym, że przykład Nowitzkiego stanowi raczej wyjątek od reguły.

Pozostało 91% artykułu
Koszykówka
Radosław Piesiewicz ma następcę. Zmiana władzy na czele PZKosz
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity od Citibanku można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Koszykówka
Jeremy Sochan zostaje w San Antonio Spurs. Ile zarobi reprezentant Polski?
Koszykówka
Wybory w PZKosz. Czas wymazać białe plamy
Koszykówka
Nie żyje Dikembe Mutombo. Kochali go wszyscy
Materiał Promocyjny
Sieć T-Mobile Polska nagrodzona przez użytkowników w prestiżowym rankingu
Koszykówka
Paryż 2024. Cud się nie zdarzył. Amerykańscy koszykarze piąty raz z rzędu ze złotem