Stawka tego meczu była bardzo wysoka, nawet pierwsze miejsce w grupie, bo Wenezuela i Wybrzeże Kości Słoniowej to drużyny, które dość wyraźnie odstają poziomem. Zwycięstwo pomagałoby też w kolejnej części turnieju, bo zdobyte punkty zabiera się ze sobą.
Nic dziwnego, że trybuny w hali Wukesong Arena wypełniły się po brzegi. Byli kibice w biało-czerwonych koszulkach, ale niknęli w tłumie miejscowych fanów, którzy z całych sił dopingowali swoich bohaterów. W tych warunkach ciężko było nawet usłyszeć się na parkiecie.
Najgroźniejszą bronią Chińczyków byli bardzo wysocy podkoszowi, z największą gwiazdą Yi Jianlanem, który przez kilka lat grał w NBA. Właśnie on zdobył pierwsze punkty spod kosza, a potem jeszcze dołożył trafienie z dystansu. Tak samo trafił Zhou Qi, co było o tyle zaskakujące, że w pierwszym meczu Chińczycy jako cała drużyna mieli olbrzymie problemy z trafianiem za trzy punkty. Aktywny był też rozgrywający Ailun Guo, którego krył Mateusz Ponitka, lepszy obrońca niż AJ Slaughter.
Plan Polaków zakładał wyciąganie wysokich chińskich daleko od kosza, granie jeden na jeden i wymuszanie fauli. Plan się udawał i lider Chińczyków Yi szybko popełnił trzy przewinienia. Problemem biało-czerwonych były jednak przestrzelone rzuty z dystansu i dzięki temu gospodarze zbudowali w pierwszej kwarcie bezpieczną przewagę.
Druga kwarta to był popis Polaków, zwłaszcza Ponitki, który trafiał spod kosza, wymuszał faule, zmuszał rywali do błędów. Dużo energii wniósł do gry z ławki rezerwowych Michał Sokołowski, świetnie odnalazł się też młody Aleksander Balcerowski, który trafił nawet za trzy punkty. Kiedy zaczął trafiać AJ Slaughter, Polacy zaczęli budować bezpieczną przewagę.