Wygrana Johanna Andre Forfanga (241 m) nie jest niespodzianką, tak samo jak drugie miejsce Słoweńca Anze Semenica (234 m) i trzecie Dawida Kubackiego (224,5 m). Problemem stała się nagła zmiana kierunku wiatru, z którą nie poradziło sobie jury i komputerowy system rekompensat.
Najpierw wiatr sprzyjał dalekim lotom, belka poszła w dół, rywalizacja przebiegała w miarę normalnie. Ale na chwilę przed próbami ostatniej piętnastki podmuchy nagle osłabły i znacząco zmieniły kierunek. Jedną z pierwszych ofiar tej zmiany stał się Piotr Żyła (187 m), który odpadł jako jedyny z szóstki Polaków.
Sędziowie podnieśli belkę o trzy stopnie; oznaczało to np., że Kamil Stoch musiałby skoczyć ponad 250 m, by wyprzedzić Forfanga. Skoczył ładnie 226,5 m i zajął ósme miejsce. Potem okazało się, że w tych warunkach był najlepszy, ale nawet jego umiejętności nie wystarczyły na równą walkę z tymi, którzy skakali wcześniej, także z Kubackim i Hulą (zajął siódme miejsce, 221,5 m).
Ze Stochem przegrali skaczący po nim Robert Johansson, Andreas Stjernen a także Stefan Kraft. Mistrz świata w lotach Daniel Andre Tande zajął 41. miejsce i nie przeszedł kwalifikacji, podobnie jak bardzo mocny podczas treningu Domen Prevc.
Wydarzeniem był podparty skok Gregora Schlierenzauera (253,5 m – tyle wynosi rekord świata Stefana Krafta z Vikersund). Austriak wylądował bezpiecznie, ale położył ręce na śniegu, by nie dopuścić do uderzenia plecami o zeskok, i w kwalifikacjach był 10. Przepadł mistrz olimpijski Niemiec Andreas Wellinger (179,5 m).