Zawody na Hahnenkamm trwają już prawie 90 lat, zawody Pucharu Świata już prawie pół wieku. Kto chce sobie przypomnieć, jak rodziła się tradycja, może zajść do miejscowego muzeum przy stacji kolejki gondolowej, zobaczyć stare deski, stare wiązania i buty, zdjęcia pionierów. Przede wszystkim jednak warto wjechać na górę i zobaczyć z bliska Streif – najsłynniejszą trasę zjazdową świata, niemal mityczną, groźną i piękną jednocześnie.
Na sławę Streif pracował długo, zebrał wiele ofiar, nawet nazwy odcinków trasy mówią wiele: Startschuss (to rzeczywiście jest szus startowy, właściwie rzut nart w przepaść), Mausefalle (tam skacze się jakieś 80 m), Karusell (dwa dzikie skręty w lewo i prawo), Steilhang, Brückenschuss i Gschöss, Alte Schneise (stary korytarz), Seidlalmsprung (kolejny skok, próg wprowadzono w 1994 roku), Lärchenschuss (jazda rzeczywiście między modrzewiami), Hausberg (znów skok), Querfahrt (lodowy trawers), wreszcie Zielschuss (końcowy szus, tu bije się rekordy prędkości – czasem 140 km/godz.) i poprzez Rasmusleitn dociera do mety.
Razem: 3312 metrów ogromnych emocji, które trwają niecałe dwie minuty. Różnica wzniesień 860 metrów. Średnia prędkość 103 km/godz., rekordowy przejazd od 1997 roku należy do Austriaka Fritza Strobla, czas: 1.51,58 min.
Organizatorem wyścigów Hahnenkamm Rennen (HKR) jest równie historyczny Kitzbüheler Ski Club (KSC), data powstania 1902. Klub ma w swym gronie kilkudziesięciu medalistów olimpijskich i mistrzów świata. Stałymi punktami programu HKR są od zawsze zjazd na Streifie i slalom na Ganslernhang. Od lat 90. organizowany jest także supergigant,
W dniach zawodów do Kitzbuehel zjeżdża mnóstwo gości, także głowy koronowane, celebryci wszelkiej maści, wybitni sportowcy, władze Austrii także, z prezydentem włącznie. Jak zjawia się Arnold Schwarzenegger, zwykle kradnie show. To naprawdę najważniejszy zimowy weekend w Austrii. Dzień po zawodach na górę wracają amatorzy, ale oni zwykle nie zaczynają od szczytu. Znana jest wszystkim miejscowa rada: ruszajcie wczesnym rankiem, macie wtedy cały dzień, by ukończyć przejazd...