Reklama

Najważniejsze to przeżyć

Belg Remco Evenepoel spadł z mostu i połamał miednicę, a Słoweniec Primoż Roglić po kraksie wycofał się z wyścigu. Wypadki znów wstrząsnęły peletonem.

Aktualizacja: 16.08.2020 20:42 Publikacja: 16.08.2020 20:05

Remco Evenepoel po wypadku na trasie wyścigu w Lombardii

Remco Evenepoel po wypadku na trasie wyścigu w Lombardii

Foto: AFP

Evenepoel był bohaterem Tour de Pologne, 20-latek wygrał w wielkim stylu. Kiedy przekraczał linię mety, miał w dłoni numer startowy kolegi z zespołu Deceuninck-Quick Step Fabio Jakobsena. Holender trzy dni wcześniej przeżył potworny wypadek podczas sprintu pod Katowickim Spodkiem. Stracił mnóstwo krwi, a lekarze przez kilka godzin walczyli o jego życie. Szpital opuścił po tygodniu i podobno już planuje powrót do ścigania, bo kolarze to ludzie z karbonu.

Jakobsen jest sprinterem, czyli człowiekiem, który zazwyczaj spędza dzień skryty w trzewiach peletonu, by na ostatnich metrach etapu wystrzelić zza pleców kolegów i przez kilkanaście sekund toczyć brawurową walkę, pędząc na 7-kilogramowym rowerze z prędkością 80 km/h. Dyrektor Tour de Pologne Czesław Lang mówi, że takiego kolarza można porównać do żołnierza sił specjalnych.

Rywalizacji specjalistów od jazdy po górach, takich jak Evenepoel, towarzyszą inne zagrożenia. Oni linię mety na płaskich etapach przejeżdżają spokojnie. Strach muszą porzucić podczas zjazdów, gdzie można wygrać wyścig – koronny przykład to Poggio kończące monument Mediolan–San Remo – albo stracić przewagę wypoconą podczas wspinaczki.

Ryzykowna gra

Evenepoel podczas sobotniego Il Lombardia – jednego z pięciu najważniejszych wyścigów jednodniowych sezonu – miał 40 km do mety i mknął po zjeździe z Muro Di Sormano. Nie padało, nawierzchnia była sucha, ale Belg nie wyrobił się na ostrym wirażu. Uderzył z impetem w niski kamienny murek. Przeleciał przez kierownicę, przekoziołkował w powietrzu, wylądował pięć metrów niżej i niczym lalka stoczył po zboczu.

Nie stracił przytomności, szczęśliwie skończyło się tylko na złamanej miednicy. To dla szalenie utalentowanego młodziana – wygrał w tym roku wszystkie wyścigi, w których startował – oznacza oczywiście koniec sezonu. – Żyje, nic innego się nie liczy – mówi szef jego zespołu, Belg Patrick Lefevere.

Reklama
Reklama

Dramatycznych wydarzeń było w ostatni weekend więcej, bo z powodu wypadków z udziału w Criterium du Dauphine – wyścigu uchodzącym za najlepszą ścieżkę przygotowań do startującego za niespełna dwa tygodnie Tour de France – wycofali się liderujący klasyfikacji generalnej Primoż Roglić oraz dwaj inni świetni górale: Holender Steven Kruijswijk i Niemiec Emanuel Buchmann. Oni padli w kraksach, innego Niemca – Maximiliana Schachmanna – potrącił samochód.

Wypadek Jakobsena na Tour de Pologne wydarzył się w rocznicę śmierci Belga Bjoerga Lambrechta, który poprzedniego lata wypadł z trasy i uderzył w betonowy przepust.

Wypadki to dla kolarzy chleb powszedni. – Zawodowiec ma 100 proc. szans, że podczas kariery weźmie udział w kraksie – mówi Amerykanin Ian Boswell, który rok temu podczas wyścigu Tirreno-Adriatico szósty raz w karierze doznał wstrząśnienia mózgu i zrezygnował z kolarstwa.

Francuz Marc Sarreau, który nie ukończył tegorocznego Tour de Pologne, po wypadku Jakobsena powiedział, że złamanie obojczyka czy miednicy to część jego profesji, ale śmierć – już nie.

Jakobsen dostał imię po Włochu Fabio Casartellim, który zginął na Tour de France. Tragedia wydarzyła się podczas zjazdu z Col de Portet d'Aspet, gdy kolarz Motoroli uderzył głową w betonowy słupek. To był jeszcze 1995 rok, kiedy nikt nie wciskał zawodnikom na głowy kasków. Obowiązkowo zakładają je od 17 lat, od śmierci Kazacha Andrieja Kiwilewa podczas wyścigu Paryż–Nicea.

Zawodowcy bez praktyki

Ryzyko towarzyszy nie tylko startom, także treningowi. Trzy lata temu w zderzeniu z ciężarówką życie stracił Włoch Michele Scarponi. Tomasza Marczyńskiego trzy razy potrącił samochód, ale on podkreśla, że swojego zawodu nie uznałby za niebezpieczny. Duńczyk Michael Rasmussen w filmie dokumentalnym „Lance" stwierdził z kolei, że opowieści o szkodliwości dopingu nie robią na kolarzach wrażenia, bo każdego dnia mogą podczas wyścigu stracić zdrowie lub życie.

Reklama
Reklama

Pandemiczna część sezonu, podczas której władze Międzynarodowej Unii Kolarskiej (UCI) postanowiły upchnąć Tour de France, Giro d'Italia, Vuelta a Espana oraz kilkanaście innych wyścigów w 101 dni, miała być maratonem emocji. Długa przerwa, kiedy odcięci od adrenaliny zawodnicy zostali skazani na domowe trenażery, zmieniła jednak sportową rywalizację w niebezpieczną grę.

Tour de Pologne był pierwszym wieloetapowym wyścigiem najwyższej rangi po czterech miesiącach bez ścigania, Criterium du Dauphine – drugim. Do walki w Il Lombardia, czyli prawdopodobnie najtrudniejszej jednodniówce sezonu, kolarze mogli się wprawić jedynie podczas Strade Bianche lub Mediolan–San Remo. Najlepsi nie mieli szansy „przepalić" nogi podczas mniej wymagających imprez w Australii, Portugalii, Hiszpanii czy Zjednoczonych Emiratach Arabskich, które zazwyczaj otwierają sezon, tylko od razu wzięli się do poważnych wyzwań.

Kolarstwo, jak każda profesja, wymaga praktyki, a jej brak osłabia pewność na trasie oraz automatyzm reakcji w sytuacjach ekstremalnych. Jakby tego było mało, ściganie wznowili ludzie nienasyceni – głodni nie tylko sukcesów, ale także spokojnej przyszłości, bo wielu zawodników wciąż nie ma kontraktów na nowy sezon. Lista wypadków pokazuje, że tak niebezpiecznie jak dziś w peletonie nie było od dawna.

Wioślarstwo
Polskie wiosła na fali. Nasi medaliści wrócili z mistrzostw świata w Szanghaju
Inne sporty
Kolejny sukces Polaków w Himalajach. Andrzej Bargiel zjechał na nartach z Everestu
Wspinaczka
Aleksandra Mirosław znów pobiła rekord świata. Złamanie magicznej granicy coraz bliżej
Inne sporty
Ciężar życia i okruchy szczęścia. Recenzja biografii Agaty Wróbel
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Inne sporty
Polski zespół pojedzie w Rajdzie Dakar Classic legendarną ciężarówką
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama