Trudno się przyzwyczaić do cichej Wielkiej Krokwi, ale skoczkowie to profesjonaliści, nawet bez muzyki trybun robią swoje. Zdecydowanie najlepszym z nich był w piątek wieczorem Yukiya Sato – do swego rekordu (147 m) wprawdzie się nie zbliżył, ale 133 m w dobrym stylu przy dość mocnym wietrze w plecy wystarczyło, by odebrać czek na 3000 franków szwajcarskich i być optymistą przed niedzielnym konkursem.
Polacy, w liczbie siedmiu (trener Michal Doležal zrezygnował z udziału dodatkowej grupy krajowej w PŚ, wysłał ją na zawody Pucharu Kontynentalnego) skakali w miarę solidnie – przesadnie nie szaleli, ale normę dla najlepszych, czyli miejsce w pierwszej dziesiątce, zdobyło w kwalifikacjach dwóch – Dawid Kubacki (7.) i Andrzej Stękała (3.). Klemens Murańka był blisko – 11. Pozostała czwórka miała nieco większe kłopoty z wiatrem i techniką (także trochę przygaszony Kamil Stoch), ale także zapewniła sobie awans.
Wkrotce przyszła wiadomość, że kombinezon Piotr Żyły nie spełnia regulaminowych norm, więc jednego Polaka w niedzielę zabraknie. Wiatr w plecy, może także profil skoczni przeszkodziły też poważnie liderowi PŚ Halvorowi Egnerowi Granerudowi. Norweg ledwie skoczył 117 m, chwilę nie miał pewności, że skoczy także w niedzielę. Zajął 43. miejsce, więc się udało.
W zakopiańskich kwalifikacjach wystartowało 56 skoczków. Znaczących absencji, poza przemęczonym i obolałym Austriakiem Stefanem Kraftem, niedysponowanym od dawna Szwajcarem Simonem Ammannem i całą ekipą Rosjan nie ma. Do akcji w PŚ wrócili Austriacy Gregor Schlierenzauer (pięć zwycięstw na Wielkiej Krokwi) i Jan Hoerl. Po raz pierwszy tej zimy, po wyleczeniu zerwanych więzadeł, wystartował w cyklu Norweg Thomas Aasen Markeng, nie tak dawno mistrz świata juniorów.
W piątek trenowało 57 zawodników, tym dodatkowym był Włoch Francesco Cecon, który nie ma prawa startu w Pucharze Świata, lecz trochę obok zasad został zgłoszony do rywalizacji drużynowej. Konkurs indywidualny zacznie się w niedzielę o 16:00. W sobotę o 16.15 zaplanowano drugi w sezonie konkurs drużyn, jeśli wszystko dobrze pójdzie, to z udziałem 9 ekip. Polacy pojawią się w przewidywalnym składzie, trochę inna od spodziewanej jest jednak kolejność prób: Żyła, Stoch, Stękała i Kubacki.