Rozpocznie się jak zwykle w Oberstdorfie (30 grudnia), a zakończy w Bischofshofen (6 stycznia). Po drodze będzie Garmisch-Partenkirchen (1 stycznia) i Innsbruck (4 stycznia). W Nowy Rok w Ga-Pa zawodnicy rywalizować będą na nowym obiekcie, na którym można latać na odległość 150 metrów. Poprzedni, zbudowany z okazji igrzysk w 1936 roku, został zburzony 14 kwietnia br. Na jego miejscu powstała stalowa konstrukcja ważąca 750 ton i mierząca 65 metrów. Inwestycja kosztowała 14 milionów euro. „Ta skocznia to znak firmowy Garmisch-Partenkirchen” — stwierdził z dumą jego burmistrz.
Pierwszego zwycięzcę konkursu na nowej skoczni wkrótce poznamy, choć na kilka dni przed jego rozegraniem wiele wskazywało na to, że może nim być tylko jeden zawodnik — Thomas Morgenstern. Austriak zaczął sezon 2007/2008 w imponującym stylu, wygrywając sześć zawodów Pucharu Świata z rzędu! Prezentował nieosiągalną dla innych formę i wydawał się murowanym faworytem do zwycięstwa w 56. Turnieju Czterech Skoczni.
Jeśli dowiezie tę formę do Oberstdorfu i utrzyma w Ga-Pa, Innsbrucku i Bischofshofen, to wyrówna osiągnięcie Niemca Svena Hannawalda, który w TCS 2001/2002 wygrał — jako jedyny do tej pory — wszystkie konkursy. Był już wcześniej skoczek zdolny do takiego wyczynu, ale po zwycięstwie w trzech konkursach z czwartego... zrezygnował. To Japończyk Yukio Kasaya. Wolał wtedy (1972 r.) jechać do kraju i oszczędzać formę na olimpijski występ w Sapporo. Morgenstern nie ma na co oszczędzać.
Adam Małysz zapisał się w historii TSC (2000/2001) tym, że jako pierwszy triumfator zebrał ponad 1000 punktów i że drugiego wyprzedził o ponad 100. Teraz chyba się nie zapisze. Pora na Morgensterna?