Krzysztof Rawa z Innsbrucku
W północnym Tyrolu zaczęło wiać w czwartkowy ranek. Wyniesiona na szczyt wzgórza nad miastem skocznia Bergisel nie jest odporna na taką aurę, sportowcy tym bardziej. Treningi miały się rozpocząć o 11.30. Przełożono je najpierw na południe, potem jeszcze raz, aż w końcu organizatorzy zdecydowali, że odbędą się mimo wiatru.
Ukraińcy Witalij Szumbariec i Wołodymir Boszczuk oraz Maksim Anisimow z Białorusi odmówili skakania, ale 21 innych poleciało odważnie przed siebie. Byli wśród nich Polacy Marcin Bachleda i Maciej Kot. Jeden skoczył 117,5 m, drugi 109,5 m. Tak naprawdę ich wyniki nie miały żadnego znaczenia, tak samo jak to, że najdalej skoczył Francuz Vincent Descombes Sevoie (125 m), a najbliżej Estończyk Illimar Paern (79,5 m).
Adam Małysz ukrył się przezornie w kontenerze za błękitnymi drzwiami, na których naklejono kartkę z odręcznie nabazgranym napisem „POL!”. Wyszedł z kombinezonami na plecach do auta dopiero wtedy, gdy zapadła decyzja o przeniesieniu serii treningowej na dziś na 9.30 rano. Kwalifikacje zaczną się o 10.45. Z pierwotnych planów ostała się tylko godzina rozpoczęcia konkursu – 13.45.
Pomimo wichury pod progiem Bergisel było jednak chwilami dość gorąco, przede wszystkim ze względu na spór trenerów z jury. Dyrektor Walter Hofer z pomocnikami chcieli skoków wbrew widokowi wyrywających się z uchwytów czerwonych wstążek i zginających się drzew.