Klimek to jeszcze dzieciak, bardzo utalentowany skoczek, ale wciąż dzieciak, więc musimy być ostrożni – mówi za każdym razem Apoloniusz Tajner, prezes Polskiego Związku Narciarskiego, pytany o Murańkę i jego starty w Pucharze Świata.
Tajner twierdzi też, że Murańka technicznie skacze tak jak Adam Małysz w najlepszych latach, ale kiedy nagle zmieniają się warunki pogodowe, to najcenniejsze jest doświadczenie. A Murańce będzie go jeszcze długo brakować.
Klimek nie jest pierwszy, który w tak młodym wieku rywalizuje ze starszymi, ale występ w Pucharze Świata to jednak wyzwanie szczególne. Startuje w nim przecież elita skoczków. Lecz Klimek to też wyjątkowy dzieciak. 31 sierpnia 2004 r. skoczył na Wielkiej Krokwi 135,5 m. Zaledwie 4,5 m mniej od rekordu skoczni.
Żartowano, że był lekki jak piórko i po prostu poniósł go wiatr, ale podziwu nikt nie krył. A przecież to niejedyny tak daleki skok w jego karierze. Pod koniec ubiegłego roku pod nieobecność Małysza był drugi w mistrzostwach Polski seniorów. Przegrał tylko z Kamilem Stochem. Kilka tygodni wcześniej w krajowych mistrzostwach na igelicie zajął trzecie miejsce. A to oznacza, że jego dalekie skoki nie są przypadkiem. Szczególnie w Zakopanem, gdzie skacze najlepiej.
Równie młoda jak Murańka jest Słowenka Manja Pograjc, która na skoczni K-85 wygrała z całą kadrą kobiecą swego kraju. Rok temu w podobnym stylu zwyciężyła 14-letnia dziś Katja Pozun. Jeden z austriackich szkoleniowców, gdy usłyszał o Murańce, miał ponoć powiedzieć: – Mamy takich na pęczki. Ale na ich prawdziwe skakanie przyjdzie jeszcze czas. Muszą dojrzeć. Nie wolno się śpieszyć.