Sikora spudłował w co czwartej próbie, a w jednej z serii w pozycji stojącej pomylił się aż trzy razy. W biegu, który zwykle jest jego siłą, wypadł bardzo przeciętnie. W poprzednim sezonie ani razu nie skończył zawodów poza dwudziestką. Już wiadomo, że w tym Pucharze Świata tego nie powtórzy.
Trener Roman Bondaruk uprzedzał, żeby w pierwszych startach nie liczyć na wiele. Po pierwsze dlatego, że przygotowania Sikory utrudniała choroba, po drugie – szczyt formy ma być dopiero w lutym podczas igrzysk w Vancouver.
To samo powtarzają trenerzy innych ekip: początek będzie niewiadomą. Sikora był jedną z wielu sław biatlonu zagubionych na trasie w Oestersund. Ole Einar Bjoerndalen też pomylił się na strzelnicy pięciokrotnie i zajął 43. miejsce (startowało aż 131 zawodników). Młody Austriak Simon Eder, stawiany wszystkim za wzór strzelca, tak jak Sikora spudłował trzy razy w jednej z prób i był 42. Z niemieckiej armady tylko Michael Greis zajął miejsce w dziesiątce, był dziesiąty. Iwan Czerezow, brązowy medalista ostatnich mistrzostw świata w biegu ze startu wspólnego, przybiegł na 77. miejscu.
Wygrał Emil Hegle Svendsen, być może najbardziej utalentowany wśród biatlonistów, ale ciągle nieprzewidywalny. W Oestersund uzyskał dużą przewagą. Drugi był niespodziewanie Amerykanin Tim Burke, który nigdy wcześniej nie stał na podium, a trzeci Austriak Christoph Sumann. Wszyscy z czołowej czwórki – czwarty był Rosjanin Maksym Czudow – mieli tylko po jednym niecelnym strzale. Dziś biatloniści odpoczywają, w sobotę w Oestersund startują w sprincie (kobiety o 11.30, mężczyźni o 14.30), a w niedzielę w sztafetach.
[ramka][srodtytul]Bieg na 20 km: [/srodtytul]