- Upadek jak upadek, zdarza się - mówiła po wyścigu przez zaciśnięte zęby Kowalczyk. W takich sytuacjach jak ta jest cięta jak osa, najchętniej ukryłaby się przed całym świat, by nikt nie widział jak przeżywa pechową porażkę.
A przecież to miał być jej bieg. Miał padać deszcz i padał. Ruszały wprawdzie ze startu wspólnego ze stadionu w Lago di Tesero w gęstych płatkach mokrego śniegu, ale po kilku kilometrach lało już jak z cebra. - Jak będzie deszcz, będę spokojniejsza - mówiła „Rz" Kowalczyk. Nie ukrywała, że trochę boi się tego biegu. Dwa lata temu, na źle posmarowanych nartach męczyła się na całym dystansie i przybiegła dopiero na 26 miejscu. W ubiegłym roku serwismen wymyślił, że będzie lepiej jak pobiegnie na twardszych niż zwykle nartach, odpowiednich dla kogoś, kto waży 80 kg, a nie 60 jak ona. Przybiegła na metę piętnasta, wściekła na cały świat.
- Czas wreszcie zrzucić z siebie klątwę Val di Fiemme mówiła dzień przed startem do przedostatniego etapu Tour de Ski podczas rozmowy z „Rz" w małym hoteliku Al Cervo w Tesero, położonym kilka kilometrów od stadionu.
Przebieg rywalizacji na 10 km stylem klasycznym długo potwierdzał znakomitą dyspozycję liderki TdS i Pucharu Świata. Polka nie walczyła za wszelką cenę o bonusowe sekundy z Petrą Majdić. Słowenka, która wystartowała do tego biegu ze stratą 14,1 s straty do Kowalczyk wygrała obie lotne premie zarabiając na każdej po 15 sekund. Polka była na nich druga (10 s) i trzecia (5 s), i wyglądało na to, że kontroluje sytuację. Spiker wykrzykiwał jej nazwisko najczęściej.
Częściej niż Majdić, Follis czy Saarinen. Ale gdy zbliżały się do mety jego zdradzający zdenerwowanie głos przywołał czarne wspomnienia z poprzednich lat. - Gdzie jest Kowalczyk, gdzie jest Justyna? - pytał w trzech językach. Na telebimach umieszczonych na stadionie nie było widać wielkiej kraksy w której uczestniczyła między innymi Polka i znakomita Norweżka Kristin Stoermer Steira. Kowalczyk ucierpiała bardziej, później ruszyła w pogoń i na mecie była dopiero 23 ze stratą 15,5 sekundy do Majdić, która o 0,1 sekundy pokonała po dramatycznym finiszu Elenę Kołominę z Kazachstanu. Trzecie miejsce w tym biegu zajęła Włoszka Marianna Longa, a piąte jej rodaczka Arianna Follis.