Do końca sezonu zostało dwa i pół tygodnia, tempo będzie sprinterskie. W biegach – osiem startów indywidualnych i sztafeta w pięciu miastach Finlandii, Norwegii i Szwecji, aż do finału 21 marca w Falun.
Skoczkowie będą na Północy krócej. Mają cztery konkursy Turnieju Nordyckiego: w Lahti (dziś o 18 kwalifikacje, w sobotę o 16.15 drużynówka, w niedzielę o 14 indywidualny, transmisje w TVP i Eurosporcie), Kuopio, Lillehammer i Oslo. Na przebudowanej skoczni Holmenkollen 14 marca skończą sezon PŚ, a potem jadą do Planicy na mistrzostwa świata w lotach.
Przez te 16 dni startów Justyna Kowalczyk będzie goniła zwycięstwo we wszystkich klasyfikacjach PŚ: generalnej, dystansów i sprintów. Ostatnią biegaczką, która zebrała trzy Kryształowe Kule, była Virpi Kuitunen wiosną 2007 r. Wtedy, kiedy Adam Małysz zwyciężał ostatni raz w PŚ. Wygranie konkursu po trzech latach przerwy to jego cel do końca sezonu.
– Wzruszenie po igrzyskach już mija, ale motywacja pozostała. Adam jest w takiej formie, że może wygrać konkurs. Ale to zależy też od pogody i tego, jak wysoko jury ustawi rozbieg. Im niżej, tym dla nas lepiej – mówi „Rz” Hannu Lepistoe. Trener nie potrafi wybrać, co będzie ważniejsze: Turniej Nordycki, który Małysz wygrywał już trzykrotnie, czy MŚ w lotach, których nie wygrał nigdy.
– Mistrzostwa to zawsze mistrzostwa. Ale turniej zaczyna się u mnie w Lahti, na skoczni, na której Adam często trenuje. On jest najpopularniejszym obcokrajowcem w mieście, kibice będą za nim – mówi Lepistoe.