Trzy konkursy w jeden weekend to na skoczni Titlis nic nowego, rok temu Engelberg też wziął nagłe zastępstwo za Harrachov. Dziś o 12 kwalifikacje, o 13.20 zawody, konkursy w sobotę i niedzielę o 13.45 (TVP 1 i Eurosport).
Titlis jest ginącym gatunkiem: największą naturalną skocznią, z najazdem na próg w lesie, a nie na platformie ponad lasem. Adamowi Małyszowi ten obiekt kojarzy się różnie. Wygrał tutaj raz, w 2001 roku, był też trzeci w 1997 i 2006. A rok temu, kolejno - 12., 23. i 8. W tym sezonie Małysz jeszcze na podium nie stał.
Rekordzistą skoczni wspólnie z Janne Ahonenem jest Simon Ammann, Engelberg to było ostatnio jego święto i teraz też będzie, bo właśnie zwyciężył w plebiscycie na najlepszego sportowca Szwajcarii, wyprzedzając m.in. Rogera Federera.
W 2009 Amman wygrał dwa konkursy, w trzecim był drugi. Tej zimy wciąż czeka na zwycięstwo, już trzy razy był trzeci. Jego celem jest Turniej Czterech Skoczni, jedyne trofeum, jakiego mu brakuje. Engelberg to ostatnia próba. Ammann rozpędza się powoli, po trudnych jesiennych przygotowaniach: miał i ciągle ma problemy z plecami, zobowiązania wobec sponsorów odciągały go od skoczni.
Faworytem będzie Thomas Morgenstern, wielkim nieobecnym Gregor Schlierenzauer, któremu odnowiła się kontuzja tego samego kolana, z którym miał już poważne problemy. Polacy wystawiają sześciu skoczków. Oprócz Małysza: Kamila Stocha, Stefana Hulę, Krzysztofa Miętusa, Marcina Bachledę i Dawida Kubackiego.