Chłopak, który przeskakuje wiatr

Thomas Morgenstern: Zbudował dom, wygrał Turniej Czterech Skoczni, a teraz chce jeszcze zostać mistrzem świata

Publikacja: 11.01.2011 02:25

Thomas Morgenstern (fot. Matthias Schrader)

Thomas Morgenstern (fot. Matthias Schrader)

Foto: AP

Gdy dwa lata temu w Libercu przewrócił się po dalekim skoku i nie zdobył złotego medalu mistrzostw świata na normalnej skoczni, bił pięścią ze złości w reklamowe bandy. Kilka godzin później, w hotelu, był kompletnie załamanym bezradnym chłopcem. Siedział do późnej nocy w barze z rodzicami, pił z rozpaczy piwo za piwem. Przeżył już na skoczni wiele upadków, najbardziej niebezpieczny w Kuusamo, gdzie o mało się nie zabił, ale żaden nie był tak bolesny jak ten w Libercu.

To był czas, kiedy więcej niż o Morgensternie mówiono o Gregorze Schlierenzauerze, kolejnym cudownym dziecku austriackich skoków. I o Wolfgangu Loitzlu, który w tamtym konkursie w Libercu stanął na najwyższym stopniu podium, a kilka tygodni wcześniej wygrał Turniej Czterech Skoczni. Morgenstern nagle znalazł się w ich cieniu.

[srodtytul]Kolega z Red Bulla[/srodtytul]

Rok później turniej wygrał inny Austriak, Andreas Kofler. Morgenstern był wprawdzie najlepszy w Bischofshofen, tam – jak twierdzi – odzyskał nadzieję, słuchając austriackiego hymnu, ale dla kogoś, kto mając 16 lat, wygrał pierwszy konkurs, a jako 19-latek zdobywał dwa złote olimpijskie medale w Turynie (indywidualnie i w drużynie), to było za mało, by znów znaleźć się na czołówkach gazet.

Większość fachowców twierdzi, że Morgenstern to skoczek idealny. Wysoki (180 cm), silny fizycznie (65 kg), obdarzony niezwykle mocnym odbiciem. – On przeskakuje wiatr. Warunki nie mają dla niego znaczenia, tak samo jak dla mnie przed laty, ale teraz ja skaczę inaczej – mówi Adam Małysz, który jest kolegą Morgensterna z ekipy Red Bulla.

[srodtytul]Jak Bobak[/srodtytul]

Hannu Lepistoe, będąc trenerem Austriaków, szybko poznał się na talencie Morgensterna. Teraz też bardzo wysoko ocenia jego możliwości, zwłaszcza dynamikę.

– Styl, w jakim wychodzi w górę, przypomina mi trochę nieżyjącego już Staszka Bobaka – mówi Apoloniusz Tajner, były trener Małysza, dziś prezes Polskiego Związku Narciarskiego. – Wybijając się, odchyla się nieco do tyłu, tak jak Staszek. I jak trafi z odbiciem, to jest wielki – ocenia prezes, który twierdzi, że Thomas jest modelowym atletą, także jeśli chodzi o psychikę.

W tej ostatniej kwestii nie wszyscy jednak mają podobne zdanie. Małysz uważa, że Morgenstern, uczulony na Schlierenzauera, wcale nie jest mocarzem mentalnym. – Gregor był tym, który usunął go w cień. Cały czas rywalizują, który z nich jest liderem. Kiedy „Schlieri” jest w wielkiej formie, „Morgi” się spina i przestaje być sobą. Teraz, gdy Schlierenzauera z powodu kontuzji nie było na pierwszych dwóch konkursach Turnieju Czterech Skoczni, Morgenstern pokazał klasę – mówi Małysz.

Być może jest w tym sporo prawdy, ale wygląda też na to, że to po prostu będzie sezon mistrza olimpijskiego z Turynu, który od początku rywalizacji o Puchar Świata właściwie nie schodzi z podium. Duża w tym zasługa Heinza Kuttina, byłego trenera polskich skoczków. To on był pierwszym nauczycielem Morgensterna, to on sprawił, że znów skacze tak dobrze. – Takie spotkanie po latach było mi potrzebne. Heinz jest znakomitym fachowcem, perfekcjonistą. To on wyciągnął mnie z dołka – twierdzi Morgenstern. Równie ciepło wypowiada się o Lepistoe. – Był dla mnie jak ojciec, on pierwszy mi zaufał – przypomina stare czasy, kiedy Fin powołał go do kadry seniorów.

[srodtytul]Widok na jezioro[/srodtytul]

To dziwne, że w tym kontekście znacznie rzadziej pada nazwisko Alexandra Pointnera, głównego trenera austriackich skoczków. Ale Pointner tak naprawdę raczej nadzoruje pracę takich ludzi jak Kuttin (odpowiada teraz za rozwój skoków narciarskich w Karyntii). – Trener Pointner bywa ostry, ale zna się na tym sporcie – mówi Thomas. Kiedyś między nimi iskrzyło, dziś Morgenstern nie jest już tak wrażliwy na krytykę.

Po Turnieju Czterech Skoczni i niedzielnym zwycięstwie najlepszy skoczek tego sezonu ma w klasyfikacji Pucharu Świata ponad 400 pkt przewagi nad wiceliderem Simonem Ammannem. I jak tak dalej pójdzie, prawdopodobnie drugi raz zdobędzie Kryształową Kulę (pierwszą wywalczył w 2008). A na przełomie lutego i marca w Oslo będzie chciał wreszcie zostać indywidualnym mistrzem świata. To jedyne trofeum, którego nie ma.

Na razie zbudował piękny dom w Seeboden, gdzie lubi w wolnej chwili wypić na tarasie kawę ze swoją narzeczoną Kristine, patrząc na jezioro, spotkać się tam z rodzicami, ojcem Franzem i matką Gudrun, którzy są z nim na każdych zawodach. Dwie starsze siostry, Christina i Verena, też są jego wiernymi kibicami. A on na każdym kroku podkreśla, jak wiele dla niego znaczą. Matce podarował samochód, gdy zdobył Kryształową Kulę, jedna z sióstr dostanie teraz subaru forestera, nagrodę za wygranie Turnieju Czterech Skoczni.

[srodtytul]Szybciej dojrzeć[/srodtytul]

Morgenstern i jego koledzy z reprezentacji są w Austrii gwiazdami. Występują w reklamach, telewizyjnych show, wygrywają plebiscyty popularności. To już nie te czasy, gdy skoczkowie byli w cieniu alpejczyków. Teraz to oni mają milionową widownię. Gdy Sebastian Vettel wracał do Austrii z tytułem mistrza Formuły 1, wśród najważniejszych gości powitalnej gali był właśnie Morgenstern.

– Skoki nie zabrały mi młodości. One tylko pozwoliły mi szybciej dojrzeć – mówi Thomas. Po chudszych latach wrócił mocniejszy, znów się uśmiecha, znów wygrywa.

I tylko prosi, żeby już nie mówić do niego „Morgi”. Czas na dorosłość.

Gdy dwa lata temu w Libercu przewrócił się po dalekim skoku i nie zdobył złotego medalu mistrzostw świata na normalnej skoczni, bił pięścią ze złości w reklamowe bandy. Kilka godzin później, w hotelu, był kompletnie załamanym bezradnym chłopcem. Siedział do późnej nocy w barze z rodzicami, pił z rozpaczy piwo za piwem. Przeżył już na skoczni wiele upadków, najbardziej niebezpieczny w Kuusamo, gdzie o mało się nie zabił, ale żaden nie był tak bolesny jak ten w Libercu.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
kajakarstwo
Klaudia Zwolińska szykuje się do nowego sezonu. Cel to mistrzostwa świata
Kolarstwo
Strade Bianche. Tadej Pogacar upada, ale wygrywa
Kolarstwo
Trwa proces lekarza, który wspierał kolarzy. Nie zawsze były to legalne sposoby
Inne sporty
Czy peleton zwolni? Kolarze czują się coraz bardziej zagrożeni
Materiał Promocyjny
O przyszłości klimatu z ekspertami i biznesem. Przed nami Forum Ekologiczne
Kolarstwo
Michał Kwiatkowski wciąż jeszcze wygrywa