Korespondencja z Oslo
Mówią o nich: kopyciarze. Nie ma lepszych w wykorzystywaniu siły odbicia na progu, a to na mniejszych skoczniach liczy się najbardziej. Przyjaźnią się, choć Adam Małysz mówił swego czasu, że Thomasa Morgensterna bardziej da się lubić wtedy, kiedy wygrywa. Z porażkami nie zawsze sobie radził.
Więcej o mistrzostwach - rp.pl/oslo2011
Jedną z największych był konkurs na normalnej skoczni w poprzednich mistrzostwach w Libercu, gdzie stracił pewny złoty medal, bo upadł po lądowaniu. Oslo ma być rewanżem. Morgenstern, seryjny zwycięzca z początku sezonu, wygrał już tej zimy Kryształową Kulę, zwyciężył w Turnieju Czterech Skoczni. Po nim zwolnił trochę, w ostatnich ośmiu konkursach tylko dwa razy był na podium.
– Chciał zachować siły na mistrzostwa. Teraz znów jest tak mocny jak na początku sezonu. A może nawet mocniejszy, zwłaszcza psychicznie. Nie sądzę, żeby się powtórzyła sytuacja z Liberca. Wtedy doszedł do ściany, w tamtym skoku dał z siebie więcej, niż miał, zabrakło mu siły, żeby zareagować na problemy przy lądowaniu. A teraz zostaną mu rezerwy – mówi trener Austriaków Alexander Pointner.