„Rz": Ta chwila na najdłuższym zjeździe przed metą rozstrzygnęła bieg?
Aleksander Wierietielny:
Therese Johaug nie dała się wyprzedzić, zrobiła dobrą robotę dla Bjoergen. Justysia przegapiła ten moment, a potem jak chciała w prawo – to i Therese w prawo. Jak w lewo – to i ona w lewo. To była robota zespołowa, Marit odjechała i już nie było z nią kontaktu.
Gdyby nie ta sytuacja, byłaby szansa na zwycięstwo?
Na pewno Justyna walczyłaby, a mecie rozstrzygnęło by się kto jest lepszy w sprincie. Można dyskutować, marzyć, ale stało się to, co się stało.