Jak skocznia mamucia, to Koch od razu dostaje skrzydeł. W sobotnim konkursie nie miał wielu godnych rywali. Dwa piękne skoki na odległość 218 i 221,5 m dały mu sporą przewagę nad Japończykiem Daiki Ito i Simonem Ammannem – Szwajcar był pierwszy raz na podium tej zimy.
Kamil Stoch wykonał dwa różne skoki. Pierwszy, tylko poprawny (197,5 m), dawał mu 9. miejsce, drugi znakomity (216) wyniósł go trzy pozycje wyżej, przed wszystkich, którzy wyprzedzają go w klasyfikacji Pucharu Świata: Andreasa Koflera (19. miejsce), Gregora Schlierenzauera (7.) i Andersa Bardala (12.).
– Trudno byłoby mi pobić rekord życiowy w Oberstdorfie, ale skoro byłem najlepszy z czołowej piątki PŚ, to mam poczucie satysfakcji z wykonanej pracy – mówił Polak.
Bardziej od Stocha poprawił się tylko Robert Kranjec, który w drugiej serii skoczył 220 m i awansował z dziesiątego na czwarte miejsce.
W sobotę pogoda prawie nie przeszkadzała skoczkom, dzień później podczas konkursu drużynowego nad zeskok nadciągnęły chmury z deszczem i śniegiem, dołączył silny wiatr. W tych warunkach co skok, to loteria. Zły los wyciągnął Słoweniec Peter Prevc, który skoczył 225,5 m, ale upadł i złamał nartę. Choć zaraz wstał, to kilka minut później stracił przytomność i został odwieziony do szpitala. Okazało się, że oprócz silnych potłuczeń ma złamany obojczyk i sezonu nie dokończy.