To miała być przegrana sprawa. Do walki o pierwszy w historii tytuł mistrzowski startowali z ostatniego miejsca w Konferencji Zachodniej, mając za sobą kolejny przeciętny sezon, w trakcie którego zmieniali trenera, a przed sobą grę z najsilniejszymi pretendentami Vancouver Canucks, St. Louis Blues i Phoenix Coyotes.
Co takiego mogliby pokazać teraz, czego kibice nie widzieli wcześniej? Przecież nie zdobyli tytułu nawet wtedy, gry grał u nich wielki Wayne Gretzky, o czym przypomina wielka statua stojąca przed halą Staples Center.
To były dawne dzieje i od tamtego czasu zdążyli upaść niemal na samo dno. Jeszcze na kredyt, w 1993 roku, dotarli do finału NHL, w którym przegrali z Montreal Canadiens. Potem zaczęli się chylić ku upadkowi. Byli tak biedni, że dwa lata później sąd sprzedał ich dwóm biznesmenom (Philipowi Anschutzowi i Edwardowi Roskiemu), którzy nie obiecali szybkiej poprawy, ale byli cierpliwi.
Czekali 17 lat, a to wystarczająco długo, żeby zwątpić w sens przedsięwzięcia. Po drodze musieli przełknąć gorycz upokorzenia, gdy Puchar Stanleya w 2007 roku zdobyli Ducks z sąsiedniego Anaheim. Klub założony niemal dla żartu w 1993 roku przez wytwórnię Walta Disneya po sukcesie kasowym filmu „Potężne kaczory" z Emilio Estevezem w roli głównej.
Oni w tym czasie walczyli o to, by przejść pierwszą rundę play off i nie zawsze im się to udawało. A przecież