Trudne rozmowy o kobietach

Za 10 dni w Lillehammer początek zimy ze skokami. Kamil Stoch znów będzie jednym z faworytów.

Aktualizacja: 13.11.2012 02:12 Publikacja: 13.11.2012 02:11

Łukasz Kruczek: – Zmiana kombinezonów ma sens

Łukasz Kruczek: – Zmiana kombinezonów ma sens

Foto: PAP, Andrzej Grygiel Andrzej Grygiel

Korespondencja z Wisły

To będzie sezon zagadek i odkryć, bo równie mocno zawirowało w przepisach, co w kalendarzu. Dżentelmeńska umowa zabrania robienia rewolucji przed sezonem igrzysk, a Soczi już za rok, więc Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS) skorzystała z ostatniej szansy. I skoczkom kazała się przebrać w obcisłe kombinezony, a trenerom dała możliwość obniżania swoim zawodnikom belki startowej, jeśli uznają, że jury wybrało zbyt wysoką.

Niewielu trenerów będzie się chciało w to obniżanie bawić. Za obniżony rozbieg są dodatkowe punkty, ale Łukasz Kruczek mówi, że to ryzykowne manewry, a Kamil Stoch jeszcze się nawet nie zastanawiał, czy zmiana jest dla niego dobra czy zła. Natomiast zwężenie kombinezonów każdy musiał odcierpieć.

Jedni się przyzwyczajali szybciej, jak Maciej Kot, najlepszy polski skoczek w letnim sezonie, dwukrotny zwycięzca Grand Prix, czy Dawid Kubacki. Inni wolniej, jak Stoch, lider kadry. A najbardziej cierpi Zbigniew Klimowski, czyli asystent Kruczka i nadworny krawiec kadry.

– Było trochę zamieszania. Okazało się, że stroje są za wąskie i trzeba było skorygować przepisy. Przed nami jeszcze dopasowywanie kombinezonów startowych. Zmiana ma sens. Wreszcie się skończyły dyskusje, podejrzenia, że ktoś oszukuje, kontrolowanie rywali. Ale coś za coś. Będzie jeszcze bardziej loteryjnie. Jeśli wiatr jest z przodu, różnica w porównaniu z luźnymi kombinezonami jest niewielka. Ale gdy wieje z tyłu... Będą niespodzianki – mówi Łukasz Kruczek.

Zmian w kalendarzu jest tyle, że nie będzie można nawet westchnąć, jak co roku, że w Kuusamo tak samo. Bo pierwszy raz od dziesięciu lat inauguracja sezonu będzie w Lillehammer i wszyscy się z tego cieszą. – Skocznie w Lillehammer dobrze się skoczkom kojarzą. A Kuusamo, wiadomo. Tam wiatr mógł zrobić wszystko i otwarcie sezonu zwykle było pełne przypadkowych rozstrzygnięć. Teraz zaczynamy Puchar Świata tydzień wcześniej (23 listopada są kwalifikacje, dzień później pierwszy konkurs – przyp. piw), więc zrobiło się miejsce dla Lillehammer. Kuusamo będzie w następny weekend PŚ – mówi Kruczek.

Dziś kadra wylatuje do Lillehammer na cztery dni treningów, potem wróci na krótko do Polski i znów wyruszy do Norwegii i Finlandii na inaugurację sezonu. A niedługo po Kuusamo, na początku grudnia, jest pierwsza atrakcja sezonu, czyli próba przedolimpijska w Soczi, na Krasnej Polanie, gdzie na razie jest mokra jesień, ale może uda się na czas wysypać śnieg z zapasów. Żeby nie ryzykować, zawody będą tylko na średniej skoczni.

Nigdy wcześniej nie było Pucharu Świata w Rosji. Nigdy też nie było konkursów w innym polskim mieście niż Zakopane. A teraz będą 9 stycznia w Wiśle na skoczni imienia Adama Małysza i po dniu przerwy w Zakopanem drużynówka i konkurs indywidualny. Tak blisko Turnieju Czterech Skoczni, że nie będzie czasu na odpoczynek.

– Mamy już wstępnie obiecane, że Wisła będzie w kalendarzu również w 2014 roku. A potem chcielibyśmy spróbować połączyć nasze polskie konkursy z tymi w Harrachowie, żeby powstało coś w rodzaju turnieju środkowoeuropejskiego, na wzór nordyckiego. Pracujemy nad propozycją dla FIS – mówi „Rz" prezes Polskiego Związku Narciarsskiego Apoloniusz Tajner.

Najważniejsze w najbliższym sezonie będą jednak mistrzostwa świata w Val di Fiemme, na przełomie lutego i marca, na skoczniach, które niewiele się zmieniły od czasu, gdy w 2003 r. Adam Małysz zdobywał tam dwa złote medale. – Skocznia w Predazzo to straszna cholera, potrafi wywinąć numer. Ale na szczęście konkursy będą wieczorem i wszystkim powinno wiać w plecy – mówi trener Kruczek.

Jedno z dwóch zwycięstw Kamila Stocha w poprzednim sezonie było właśnie w Predazzo (drugie w Zakopanem). Od dwóch lat Stoch jest w czołowej dziesiątce, wygrał pięć konkursów, dziesięć razy stawał na podium. Ale brakuje mu sukcesów w Turnieju Czterech Skoczni i mistrzostwach świata. Zresztą cała kadra po świetnych wynikach latem i dobrym początku sezonu zwykle podczas TSC obniżała loty. Dlatego teraz Kruczek zmienił przygotowania, najlepsi latem się oszczędzali. To był idealny moment na eksperyment, będziemy mądrzejsi przed Soczi – mówi trener.

Jest jeszcze jedna bardzo ważna zmiana: FIS coraz mocniej stawia na kobiety, na inaugurację w Lillehammer i podczas MŚ będzie konkurs mieszanych drużyn, dwie kobiety i dwóch mężczyzn. Ale Polska drużyn nie wystawi, bo nie znajdzie dwóch zawodniczek, które poradziłyby sobie na tym poziomie.

– Trudny temat. Mamy programy szukania talentów, ale też kandydatki szybko się do skoków zniechęcają – mówi „Rz" Robert Mateja, odpowiedzialny w kadrze za szkolenie młodych skoczków. – Z dziewczynami pracują Krystian Długopolski i Wojtek Tajner. Teraz jest pustka, ale mamy grupę 11-, 12-latek, wśród których mogą być przyszłe kadrowiczki. Pozostaje czekać.

Korespondencja z Wisły

To będzie sezon zagadek i odkryć, bo równie mocno zawirowało w przepisach, co w kalendarzu. Dżentelmeńska umowa zabrania robienia rewolucji przed sezonem igrzysk, a Soczi już za rok, więc Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS) skorzystała z ostatniej szansy. I skoczkom kazała się przebrać w obcisłe kombinezony, a trenerom dała możliwość obniżania swoim zawodnikom belki startowej, jeśli uznają, że jury wybrało zbyt wysoką.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
kolarstwo
Paryż - Roubaix. Upadek Tadeja Pogacara. Mathieu Van Der Poel zwycięża
szachy
Jan-Krzysztof Duda znów zagra w Polsce. Celuje w zwycięstwo
Inne sporty
Polacy szykują się do sezonu. Wrócą na olimpijski tor
Inne sporty
Gwiazdy szachów znów w Warszawie. Zagrają Jan-Krzysztof Duda i Alireza Firouzja
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
kajakarstwo
Klaudia Zwolińska szykuje się do nowego sezonu. Cel to mistrzostwa świata