Od kiedy wyskoczył do prawdziwej kariery, nie miał tak trudnych dni. Dotąd poprawiał się co sezon. A teraz zaczął tonąć. W trzech konkursach zdobył tylko jeden punkt, wypadł z grupy tych, którzy mają zapewniony awans bez kwalifikacji, od lata próbuje się oswoić z bardziej obcisłymi kombinezonami i ciągle coś go zawraca z dobrej drogi.
W Kuusamo już szedł w górę, ale po drugim skoku treningowym upadł i domino ruszyło: stłuczone biodro, zachwiana pewność siebie, zepsuty skok w kwalifikacjach, fatalny w drużynówce.
Severin Freund, który idzie podobną drogą jak Stoch i wygrywać w PŚ zaczął w tym samym czasie, ma już w nowym sezonie dwa zwycięstwa i w Kuusamo został liderem Pucharu. A Kamil się gryzie. W polskiej kadrze jest nie tylko największym talentem, ale i największym nadwrażliwcem.
Razem z Łukaszem Kruczkiem zdecydowali, że nie ma sensu lecieć na najbliższe zawody w Soczi. Kamil ma do czwartku odpoczywać w domu, wyleczyć stłuczone biodro, potem jedzie na treningi do Ramsau.
Będzie z nim tam ćwiczył również Piotr Żyła, obaj pod opieką drugiego trenera kadry Zbigniewa Klimowskiego, pomóc ma psycholog Kamil Wódka. A po konkursach w Soczi przyjedzie również Łukasz Kruczek i z Ramsau cała grupa ma wyruszyć od razu do Engelbergu, na ostatnie zawody przed świętami i przed Turniejem Czterech Skoczni.