Justyna się buntuje

W sobotę w Oberhofie początek Tour de Ski. Być może bez Justyny Kowalczyk.

Publikacja: 27.12.2013 01:00

Dla Justyny Kowalczyk zmiany w programie Tour de Ski wymuszone przez brak śniegu są bardzo niekorzys

Dla Justyny Kowalczyk zmiany w programie Tour de Ski wymuszone przez brak śniegu są bardzo niekorzystne, podobnie jak dla Therese Johaug. Rosną natomiast szanse Marit Bjoergen. O tym, czy wystartuje, Polka ma zadecydować dzisiaj.

Foto: AFP

Justyna Kowalczyk miała walczyć o piąte zwycięstwo, ale wymuszona przez brak śniegu w Oberhofie nagła zmiana programu spowodowała bunt polskiej mistrzyni. W niedzielę zamiast 9 km klasykiem będzie sprint stylem dowolnym (drugi w Tourze).  – Na 99 proc. nie wystartuję – powiedziała „Przeglądowi Sportowemu", ale do Oberhofu pojechała, być może tylko na konferencję prasową.

Ostateczna decyzja zapadnie dziś, choć polska biegaczka rzadko zmienia zdanie. Nie chce startować w wyścigu, w którym na siedem etapów pięć jest stylem łyżwowym. Jej szansę zwycięstwa zmalały (tak samo jak Therese Johaug, która w sprincie traci wiele), Marit Bjoergen dostaje zaś bonus, który może znacząco zmienić obraz rywalizacji.

Skutki rezygnacji byłyby dość istotne: Polka niemal na pewno może się żegnać z Kryształową Kulą za zdobycie Pucharu Świata, a w Soczi nie będzie kontrolować rywalek w biegu na 10 km, gdyż nie wystartuje pod koniec stawki. Zakończy się także piękna polska legenda Tour de Ski.

Justyna Kowalczyk startowała we wszystkich wyścigach, zajmowała kolejno miejsca: 11., 7., 4., 1., 1., 1., 1. Ukuła definicję Touru, którą nie wszyscy akceptują: – Ma być harówa, o to w tym chodzi.

Norweska klątwa

Wyjątkowy klub tych, które nie opuściły żadnego wyścigu, liczy już tylko osiem nazwisk. Zaledwie trzy ukończyły wszystkie (53) etapy: Polka, Riitta-Liisa Roponen z Finlandii i Ukrainka Walentyna Szewczenko.

Ale królowa była tylko jedna. Kowalczyk prowadzi w większości statystyk, wygrywa także wszelkie porównania z mężczyznami – ma najwięcej zwycięstw ogólnych (4), najwięcej etapowych (14) i najwięcej miejsc na podium (28).

To z siły Justyny brała się norweska klątwa – Marit Bjoergen zwyciężyła na pięciu etapach, lecz w całym Tour de Ski nigdy, tak jak jej koleżanki i koledzy. Teraz Norwegowie wysłali na Tour wszystkich najlepszych. Odwilż i brak Justyny (a także Charlotte Kalli) ułatwiłyby im zadanie.

Sprawy w Oberhofie przyspieszyły nagle. Od kilku dni mówiono wprawdzie o groźbie odwołania prologu i kolejnego etapu, w czwartek z rana Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS) prezentowała jednak oficjalny optymizm i zapraszała na start według planu. Parę godzin później nastąpił kolejny zwrot: śniegu jest za mało, trzeba skrócić pętlę z 2,1 do 1,5 km, niedzielny bieg pościgowy na 10 km klasykiem (mężczyźni 15 km), popisową konkurencję Justyny Kowalczyk, zastąpić sprintem stylem dowolnym. Prolog, też łyżwiarski, pozostał.

Wedle słów Justyny z jej obozu padła propozycja, by długi bieg z Cortiny do Toblach przeprowadzić stylem klasycznym – dla przywrócenia równowagi, ale odpowiedź FIS brzmiała: nie. Uzasadnienie: zmienić należałoby również styl biegu na 35 km mężczyzn. Pozostałe etapy – na razie bez zmian. Nr 3 i 4 w Lenzerheide – w sylwestra sprint (znów techniką łyżwową), w Nowy Rok wreszcie pełna klasyka – długi bieg ze startu wspólnego. Po dniu przerwy etap Cortina–Toblach, styl dowolny. Potem Val di Fiemme i średni dystans stylem klasycznym, a następnie pasjonujące okrucieństwo wspinaczki pod Alpe Cermis.

Pomysł z sauny

Tour de Ski wymyślili w saunie były mistrz norweskich biegów Vegard Ulvang ze szwajcarskim dyrektorem Międzynarodowej Federacji Narciarskiej Joergiem Capolem. Działacze chcieli połączyć rywalizację sprinterów i biegaczy dystansowych w jednych zawodach. – To była kreatywna sauna. Sprecyzowanie pomysłu zajęło nam tylko dwie godziny i już mieliśmy gotową ideę Tour de Ski. Zasady nie zmieniły się od tamtej pory – mówił Capol.

Dobrze to wymyślili, ale też mieli dobry wzorzec. Wszelkie podobieństwa do Tour de France były nieprzypadkowe. Sumowanie czasów po kolejnych etapach, żółte koszulki lidera, lotne premie w czasie biegów ze startu wspólnego, bonifikaty na mecie – nic nowego pod słońcem.

Tak naprawdę chodziło o odświeżenie rywalizacji, pomysł na lepszą przyszłość z telewizją i sponsorami w tle, by biegi nie przegrywały z narciarstwem alpejskim czy skokami. Sportowcy przyzwyczajeni do spokojnego rytmu Pucharu Świata bali się mocno zagęszczonego planu startów. – Ale skoro miał to być sposób na zwiększenie popularności biegów, zdecydowaliśmy się to zrobić – powiedział dwukrotny mistrz olimpijski Włoch Giorgio di Centa. Szwed Anders Sodergren wspominał, że powodem zgody biegaczy była także zwykła ciekawość. – To było coś nowego, nie mieliśmy pojęcia, co nas czeka.

Aby wzmocnić ochotę sportowców, organizatorzy Touru zgromadzili sporą pulę nagród, w pierwszej wersji miał to być nawet milion franków szwajcarskich – znacznie więcej od standardów FIS w biegach. Dołożyli także sporo punktów, premia końcowa dla najlepszych to potężna trampolina do skoku w klasyfikacji pucharowej.

Wyszło, jak wyszło. Pula nagród od razu zmalała z miliona do 750 tys. (w dalszym ciągu jednak nikt nie śmiał narzekać, zwycięzcy wzięli wówczas po 112,5 tys., dziś jest mniej).

Wspinaczka pod Alpe Cermis stała się wizytówką imprezy. Góra w Alpach Fleimstalskich, Trydent-Górna Adyga. Rejon narciarski Val di Fiemme. Raj dla narciarzy alpejskich zmieniony w jednodniowe piekło dla biegaczy. To piekło bez Justyny? Trochę żal.

Tour de Ski (w nawiasach dystanse mężczyzn):

Oberhof:

28 grudnia – prolog 3 (4,5) km st. dow; 29 grudnia – sprint st. dow.

Lenzerheide:

31 grudnia – sprint st. dow; 1 stycznia – 10 (15) km st. klas.

Toblach:

3 stycznia – 15 (35) km st. dow.

Val di Fiemme:

4 stycznia – 5 (10) km st. klas.; 5 stycznia – 9 (9) km st. dow.

Transmisje telewizyjne w TVP 2 i Eurosporcie.

Justyna Kowalczyk miała walczyć o piąte zwycięstwo, ale wymuszona przez brak śniegu w Oberhofie nagła zmiana programu spowodowała bunt polskiej mistrzyni. W niedzielę zamiast 9 km klasykiem będzie sprint stylem dowolnym (drugi w Tourze).  – Na 99 proc. nie wystartuję – powiedziała „Przeglądowi Sportowemu", ale do Oberhofu pojechała, być może tylko na konferencję prasową.

Ostateczna decyzja zapadnie dziś, choć polska biegaczka rzadko zmienia zdanie. Nie chce startować w wyścigu, w którym na siedem etapów pięć jest stylem łyżwowym. Jej szansę zwycięstwa zmalały (tak samo jak Therese Johaug, która w sprincie traci wiele), Marit Bjoergen dostaje zaś bonus, który może znacząco zmienić obraz rywalizacji.

Pozostało jeszcze 87% artykułu
Inne sporty
Gwiazdy szachów zagrają w Warszawie. Jan-Krzysztof Duda wierzy w sukces
kolarstwo
Paryż - Roubaix. Upadek Tadeja Pogacara. Mathieu Van Der Poel zwycięża
szachy
Jan-Krzysztof Duda znów zagra w Polsce. Celuje w zwycięstwo
Inne sporty
Polacy szykują się do sezonu. Wrócą na olimpijski tor
Inne sporty
Gwiazdy szachów znów w Warszawie. Zagrają Jan-Krzysztof Duda i Alireza Firouzja