Korespondencja z Garmisch-Partenkirchen
Przynajmniej do konkursu noworocznego bohaterem turnieju jest Simon Ammann. Jego umiejętność odradzania się w zimach olimpijskich znów robi wrażenie. Zaczął od lotniczych sztuczek Harry'ego Pottera w Salt Lake City, dołożył dwa kolejne złote medale w Vancouver, teraz niemieckie gazety piszą, że po raz trzeci wyjął czarodziejską różdżkę i skutki, jak to w magii, mogą być spektakularne.
Szwajcar naprawdę był szczęśliwy na podium w Oberstdorfie. Buchał radością także podczas konferencji prasowej. Pamiętał, że poprzednio wygrał konkurs Pucharu Świata w marcu 2011 roku w Lahti, zatem długo czekał na taką chwilę. Już go skreślano, choć przy dwóch Japończykach i Janne Ahonenie jest 32-letnim młodzikiem.
Dyplom czeka
– Naprawdę nie myślę o przyszłości. Dziś granicą jest konkurs w Ga-Pa. Wygrana akurat w Oberstdorfie nie była moim marzeniem, choć oczywiście czas bez zwycięstw bardzo mi się dłużył. Kiedy jednak wygrałem, trochę upiłem się tym szczęściem – mówił dziennikarzom.
Kiedy nieco ochłonął, przypomniał jeszcze, że nie tak dawno był bliski rezygnacji ze skoków. – Powrotna podróż zaczęła się w 2011 roku, wtedy właśnie zdecydowałem nie zamykać nart w komórce i jeszcze raz przygotować się do igrzysk – dodał.