Maciej Kot i Jan Ziobro zakwalifikowali się bez trudu, choć nie polecieli bardzo daleko. W piątek na Bergisel liczył się kierunek podmuchów wiatru, który głów nie urywał, ale kaprysił bardzo. Kto trafił dobrze – leciał wcale ładnie, kto nie trafił, miał problemy, choć oczywiście ci naprawdę dobrzy wiele nie tracili.
– Uważam, że miejsce jest solidne i adekwatne do skoku. Skok nie był wybitny, ale przyzwoity. Pogoda była dziś loteryjna, przekonałem się o tym na własnej skórze. Kiedy podczas drugiej próby treningowej ruszałem z belki wszystko było OK, problemy zaczęły się gdy dojeżdżałem do progu. Wtedy poczułem podmuch, którego nikt przecież nie mógł przewidzieć. Poczułem się tak, jakby mi ktoś worek założył na plecy.
Do żółtej koszulki lidera PŚ już się przyzwyczaiłem, nie sądziłem, że tak szybko to nastąpi. Ona mi nie ciąży. Lepiej się już czuję, nie kryję, że przyjechałem na turniej trochę przeziębiony, byłem osłabiony. Jednak nie ma powodu usprawiedliwiać się osłabieniem, w końcu w Niemczech na treningach skakałem czasem lepiej, niż w zawodach. Więc żadnych wymówek, choć choroba to przecież trochę mniej siły i podświadomie może człowiek coś gorzej robi. Turniej mi się odrobinę dłuży, ale generalnie jest fajną imprezą. Lubię brać w nim udział i chętnie czekam na sobotni konkurs – mówił po kwalifikacjach Kamil Stoch, wciąż pozytywnie nastawiony do skoków i świata.
Jedyny polski przegrany to Krzysztof Biegun, któremu skok nie wyszedł, w plecy powiało tak, że młody skoczek zakończył pracę na 113 metrze zeskoku. Zajął 50. miejsce, machnął z rezygnacją ręką, rekompensata za złą pogodę nie wystarczyła, by awansować. Odpadł, bo choć w serii KO startuje pięćdziesięciu, to Simon Ammann i Thomas Morgenstern opuścili kwalifikacje, wykorzystali przywilej wysokich pozycji w Pucharze Świata i dwa miejsca w konkursie głównym zabrali z urzędu.
Taktyczne, czy jak to woli psychologiczne zagrania Szwajcara i Austriaka są rzecz jasna częścią tej zabawy. Mają speszyć młodego lidera turnieju Thomasa Dietharta. Czy speszą, nie wie nikt, ale młodzieniec nie wygląda na specjalnie przestraszonego możliwością wygranej. W piątek był drugi, co oznaczało, że w serii KO zmierzy się w przedostatniej parze z Ammanem. Premię kwalifikacyjną w wysokości 2000 euro wziął Norweg Fannemel, jego forma rośnie, widać to było w Ga-Pa, więc w nagrodę dostanie w sobotę możliwość rywalizacji narta w nartę w Morgensternem w ostatniej parze. Będzie ciekawie.
Jan Ziobro po raz drugi trafia w serii KO na kolegę, tym razem na Klemensa Murańkę, zagraniczni rywale Polaków na razie w Niemczech nie błyszczeli, nawet Japończyk Daiki Ito (18. na 56. sklasyfikowanych po dwóch konkursach), który będzie mierzył się z Maciejem Kotem. Włoch Roberto Dellasega raczej nie powinien pokonać głodnego skoków Dawida Kubackiego, choć tak jak Polak przyjechał tylko na austriacka część turnieju, a Kanadyjczyk Mackenzie Boyd-Clowes (39.), rywal Stocha, cieszy się już z samego faktu, że przebrnął eliminacje.
Jeśli zatem, groźny wiatr z południa nie zdmuchnie sobotnich skoków, to jeszcze nie traćmy nadziei na widok Polaka na podium trzeciego konkursu 62. TCS. Jeśli zdmuchnie, to rozpatrywane są rozmaite warianty awaryjne, ten z przenosinami do Bischofshofen nie jest najbardziej popularny.Na razie słychać wiarę, że wszystko pozostanie w Innsbrucku, tylko może nie być serii KO i konkurs zostanie przyspieszony, ewentualnie skrócony do jednej serii lub nawet przełożony na niedzielę 5 stycznia, także na Bergisel.