Jak informuje portal Zywiecinfo.pl, wyprawa rozpoczęła się w czerwcu. Ekipa Kawy napotykała podczas niej na wiele trudności.
„Karakorum to drugi pod względem wysokości łańcuch górski na świecie ze szczytem K2 sięgającym 8611 m n.p.m. Te piękne góry, z największą ilością lodowców, leżą poza obszarem napływu wilgotnego powietrza znad Oceanu Indyjskiego co niweczy w Himalajach możliwość latania podczas lata. Wiele przesłanek wskazuje na to, iż góry Karakorum mogą stać się znaczącym ośrodkiem latania górskiego na szybowcach i areną atrakcyjnych zawodów szybowcowych” – informuje Sebastian Kawa na swojej stronie internetowej.
Sebastian Kawa i Krzysztof Strama przelecieli nad Karakorum
Ekipa pojechała samochodem z przyczepą. Znalazł się w niej szybowiec, którym już wcześniej Kawa latał nad Himalajami - udostępniony przez Jeansa Kroegera ASH25 SP–0064. Po załatwieniu urzędowych komplikacji piloci przelecieli nad Karakorum. Zadania nie ułatwiała również pogoda.
„Polecieliśmy! Padło znów na Krzyśka, jak w Himalajach. W dwuosobowej załodze dolecieliśmy w kierunku Hushe. Wzbiliśmy się jedynie na 4600m , ale to i tak cudownie. Przestrzenią powietrzna nad Shigar zarządza Burmistrz/Komisarz więc potrzeba było ustaleń, kolejnych zgód od policji, opłat, które zajęły sporo czasu. Oderwaliśmy się dopiero o szesnastej, jak cień likwidował już termikę. Mimo to przeleciałem za Indus i poznałem wreszcie kilka obiecujących miejsc, które mogą być drogą w wysokie góry. Mam nadzieję, że jutro puszczą nas wcześniej, po ostatnim locie komercyjnym o 13:00 czyli po 8 UTC. 4600 to mało by się w tych górach swobodnie przemieszczać. Można lecieć wzdłuż doliny, ale tam nie ma termiki i najlepiej pokonać barierę 5000m by nad większością szczytów dostać się do pięknych cumulusów. Potrzeba do tego dwóch rzeczy. Musi być zgoda by polecieć wcześniej i musimy mieć już szczęście z pogodą. Lato trwa, ale trochę wyblakłe bo monsun na południu rzuca cieniem. Mimo to powinno być jeszcze dobrze - relacjonuje Sebastian Kawa.