Powrót Simone Biles. Wygrana normalności

Simone Biles po dwuletniej przerwie zdobyła cztery złote medale mistrzostw świata i potwierdziła, że największym z jej triumfów jest radość z uprawiania gimnastyki.

Publikacja: 18.10.2023 03:00

Simone Biles za rok w igrzyskach olimpijskich w Paryżu może poprawić swój medalowy rekord

Simone Biles za rok w igrzyskach olimpijskich w Paryżu może poprawić swój medalowy rekord

Foto: AFP

Nie wszyscy w to wierzyli, ale kilka dni temu w Antwerpii przeszła, bez wątpliwości co do znaczenia tych słów, do historii gimnastyki sportowej. Zaczęła od złota w wieloboju drużynowym, wsparła je m.in. udanym skokiem, najtrudniejszym, jaki kiedykolwiek wykonała kobieta, który z racji wyjątkowości już na zawsze będzie nazywany „Biles II”. Dodała mistrzostwo świata w wieloboju indywidualnym, szóste z kolei, co jest jedynym takim osiągnięciem zarówno wśród kobiet, jak i mężczyzn.

Ten powrót dopełniła trzema medalami w finałach konkurencji indywidualnych: była najlepsza na równoważni i w ćwiczeniach wolnych, w skoku zdobyła srebro mimo upadku podczas jednej z prób. W sumie ma 30 medali mistrzostw świata i siedem olimpijskich, liczba 37 była więc najczęściej cytowaną po jej starcie w Antwerpii.

Dzień tylko dla siebie

Niektórzy twierdzą, że ważniejsza była liczba 26, oddająca jej wiek, w gimnastyce mocno podeszły. Simone Biles nie mieści się jednak w żadnych ciasnych normach swego sportu, tym bardziej że wróciła do mistrzowskiej rywalizacji po głośnej rezygnacji z finału drużynowego i czterech finałów indywidualnych w Tokio, po oświadczeniu, że nadaje priorytet swemu zdrowiu psychicznemu i nie wie, czy kiedykolwiek jeszcze wystartuje, także dlatego, że ciągnęła się za nią sprawa molestowania przez byłego lekarza kadry i wiele innych przeżyć, które nie ułatwiały jej kariery, również krytyka tych, którzy sławom sportu odbierają prawo do słabości.

Czytaj więcej

Simone Biles wygrała z demonami. Sukces może oznaczać coś więcej niż bicie rekordów

Powróciła na szczyt świata, więc pytanie, co dalej z Simone, musiało paść i padło. Odpowiedź może nie jest tak jednoznaczna, jak chcieliby usłyszeć zachwyceni kibice gimnastyki, zwłaszcza w USA, ale wynika wprost z tego, co supergwiazda myśli dziś o niełatwych relacjach między sportem wyczynowym i zwykłym życiem, o umiejętności stawiania granic ciągłej presji, o radzeniu sobie, gdy praca mięśni i mózgu, zwłaszcza mózgu, staje się zbyt wielka, by ją udźwignąć.

– Myślę, że nauczyłam się wkładać więcej wysiłku w całościowe dbanie o siebie, że normalną rzeczą stało się dla mnie chodzenie raz w tygodniu na terapię, że mam swój czwartek, który jest czymś w rodzaju dnia terapeutycznego, dniem tylko dla siebie. Myślę, że to naprawdę ważne, aby dbać o swój umysł tak samo jak o ciało, szczególnie w moim sporcie, a także poza nim. Dbam o to wszystko bardzo aktywnie – mówiła jeszcze przed październikowymi mistrzostwami w Antwerpii.

Nikogo nie powinno zatem zdziwić, że po wspaniałych startach w Belgii na swój powrót do domu zaplanowała coś tak zwykłego, jak spotkania z przyjaciółmi i rodziną, z wszystkimi, którzy pomogli jej dotrzeć do tego punktu życia.

– To oni są dla mnie niesamowici, gdyż dzięki nim mogę oderwać myśli od gimnastyki. Gdy przez dwa lata nie uprawiałam sportu, byli dla mnie wszystkim, co miałam. Mogliśmy razem spędzać czas, dobrze się bawić i po prostu się lubić. Sądzę więc, że będzie miło, gdy wrócę i spotkam się z nimi, pójdziemy do winiarni i będziemy najzwyczajniej w świecie się bawić. Gimnastyka to coś, czym się z pasją zajmuję, lecz nie jest to kwestia tego, kim jestem jako człowiek. Myślę, że zajęło mi lata, zanim sobie to uświadomiłam. Miło jest więc wyrwać się z tej skorupy – rzekła Simone dziennikarzom w Antwerpii.

Dom w Teksasie

Żywa legenda gimnastyki pojechała też do męża Jonathana Owensa, zawodnika NFL, od maja 2023 r. obrońcy Green Bay Packers. Zaręczeni byli od lutego 2022 r., pobrali się w kwietniu obecnego roku, wielki dom postawili w Teksasie, lecz okazji do wielu wspólnych dni nie było, tym bardziej że z Teksasu do Wisconsin blisko nie jest.

W tym roku Simone Biles w zawodach gimnastycznych już się nie pojawi, gdyż sezon 2023 w praktyce dobiegł końca. W pierwszym kwartale 2024 r. zacznie się czteroodcinkowa seria zawodów Pucharu Świata, ale amerykańska mistrzyni też raczej nie weźmie w niej udziału. Być może pojawi się podczas krajowej rywalizacji o Puchar Zimy w lutym lub w majowym turnieju US Classic, który będzie etapem przygotowań do startu w igrzyskach olimpijskich.

Wiele wskazuje na to, że odzyskawszy równowagę psychiczną i zdolność wygrywania, jednak poprawi w Paryżu swój medalowy rekord.

Czytaj więcej

Simone Biles wraca bez presji

– Dzięki startowi w Belgii czuję się znacznie lepiej. Mam plany na przyszły rok, zawody, których nie mogę się doczekać i przed którymi muszę popracować, ale dzięki temu, że wygrywałam, czuję się naprawdę dobrze, o wiele bardziej komfortowo. Musiałam udowodnić sobie, że nadal mogę wejść do sali gimnastycznej i pokazać wszystkim hejterom, że się mylą, że się nie poddaję. Nie obchodziły mnie medale – dodała.

Może więc wystartować w Paryżu, choć mówi o tym ostrożnie, nie tylko z powodu wieku, także dlatego, że gimnastyka ma inne kandydatki na gwiazdy i wiele może się zdarzyć w trakcie mozołu treningów.

Wie też, że już nie musi niczego udowadniać. Jest mistrzynią nad mistrzynie, przedefiniowała „normalność” w wielkim sporcie, nie tylko w gimnastyce, stanowi wzór i opokę dla koleżanek (i kolegów), ustanowiła złoty standard swej dyscypliny, pokonała bariery rasowe, uprzedzenia i niewiarę wątpiących. Wreszcie wie, że może się potknąć, nawet upaść, potem wstać, zaśmiać się z siebie i dokończyć ćwiczenie. I pozostanie wielka, choć ma zaledwie 142 cm wzrostu.

Nie wszyscy w to wierzyli, ale kilka dni temu w Antwerpii przeszła, bez wątpliwości co do znaczenia tych słów, do historii gimnastyki sportowej. Zaczęła od złota w wieloboju drużynowym, wsparła je m.in. udanym skokiem, najtrudniejszym, jaki kiedykolwiek wykonała kobieta, który z racji wyjątkowości już na zawsze będzie nazywany „Biles II”. Dodała mistrzostwo świata w wieloboju indywidualnym, szóste z kolei, co jest jedynym takim osiągnięciem zarówno wśród kobiet, jak i mężczyzn.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
szachy
Radosław Wojtaszek: Szachy bez Rosji niczego nie tracą
szachy
Radosław Wojtaszek wraca do formy. Arcymistrz najlepszy w Katowicach
Szachy
Święto szachów i hitowe transfery w Katowicach
Inne sporty
Magnus Carlsen wraca do Polski. Będzie gwiazdą turnieju w Warszawie
Inne sporty
Rosjanie i Białorusini na igrzyskach w Paryżu. Jak umiera olimpijski ruch oporu
Materiał Promocyjny
20 lat Polski Wschodniej w Unii Europejskiej