Jej występ, a właściwie nagłe załamanie w Tokio, był jednym z najważniejszych wydarzeń igrzysk. W olimpijskich kronikach z 2021 roku zapisano, że wycofała się z większości zawodów, tłumacząc się stresem i blokadą psychiczną.
Była murowaną kandydatką do medali. Oczekiwano, że wygra co najmniej trzy konkurencje indywidualne i obroni złoto z Rio de Janeiro w wieloboju, co nie zdarzyło się w gimnastyce od pół wieku.
Czytaj więcej
Czterokrotna złota medalistka olimpijska, Amerykanka Simone Biles przyznała, że powinna zrezygnować ze sportu długo przed igrzyskami w Tokio.
Wielu widziało w niej najbardziej wyczekiwaną gwiazdę tamtych igrzysk, co oznaczało także presję. Zaraz po starcie rywalizacji Biles – jak tłumaczyła – straciła zdolność określania pozycji w przestrzeni podczas ewolucji, co niosło za sobą nagły wzrost ryzyka. Wycofała się z finału drużynowego i nie wystartowała w wieloboju indywidualnym. Zebrała się w sobie na tyle, by ostatniego dnia pojawić się wśród uczestniczek walczących o medale na równoważni. Zdobyła – w tej sytuacji niespodziewany – brąz.
Nie każdy rozumiał przyczyny tej sytuacji. Nie każdy pamiętał, że w tamtym czasie wciąż przeżywała traumę związaną z tym, iż była jedną z ofiar skandalu związanego z wykorzystywaniem seksualnym, który wstrząsnął nie tylko amerykańską gimnastyką.