Michał Kwiatkowski wygrał etap Tour de France. Polak ukradł Francuzom święto

Michał Kwiatkowski drugi raz w karierze wygrał etap Tour de France. On uciekał, a Rafał Majka gonił i choć polskie kolarstwo jest w kiepskiej kondycji, to Święto Narodowe Francji należało do naszych kolarzy.

Publikacja: 14.07.2023 18:26

Michał Kwiatkowski wygrał etap Tour de France. Polak ukradł Francuzom święto

Foto: AFP

Kwiatkowski przeżywał do tej pory sezon przeciętny, w najważniejszych wyścigach odgrywał role drugoplanowe i na Wielką Pętlę przyjechał nienasycony. Jego zespół nie przywiózł do Francji lidera zdolnego do walki o zwycięstwo w klasyfikacji generalnej, więc Polak wiedział, ze dostanie wolną rękę, aby postarać się o wygranie etapu. Próbował niestrudzenie, wcześniej w ucieczkach był już dwukrotnie. Udało się dopiero na podjeździe pod Grand Colombier.

Apetyty na sukces miało oczywiście kilkunastu kolarzy, których przewaga nad peletonem w najlepszym momencie etapu sięgnęła czterech minut. Kiedy przed uciekinierami wyrosły pierwsze trudności wydawało się, że Kwiatkowskiemu znów szansa przejdzie obok nosa, bo do ataku rzucili się inni, ale Polak cierpliwie poczekał, dopadł liderów i niespełna dziesięć kilometrów przed metą był już na czele wyścigu sam.

Jonas Vingegaard i Tadej Pogacar, czyli wielki pojedynek

Piął się pod Grand Colombier wytrwale, ale sukcesu nie mogliśmy być pewni, bo w peletonie do kolejnej rozgrywki o sekundy szykowali się faworyci: Duńczyk Jonas Vingegaard i Słoweniec Tadej Pogacar. Tegoroczny wyścig to ich wewnętrzna rozgrywka. Pierwszy - zwyciężył w Wielkiej Pętli przed rokiem - miał przed piątkowy etapem siedemnaście sekund przewagi nad drugim, który był we Francji najlepszy dwa i trzy lata temu.

Czytaj więcej

Tour de France. Miłość i dystans na Wielkiej Pętli

Podobno są jak ogień i woda, francuscy dziennikarze piszą: "yin i yang peletonu". Pierwszy jest nieśmiały, niewiele mówi, a po etapie zazwyczaj przykleja ucho do telefonu, aby porozmawiać z żoną i córką Fridą. Jest już dojrzałym dorosłym, tatą został jako 23-latek. Pogacar pokazuje więcej radości, ciągle żartuje, jest w centrum uwagi. - Zawsze taki był: chłopak prosty, wesoły, ale także dojrzały - mówi o nim dyrektor UAE Team Emirates Andrej Hauptman.

Słoweniec atakował na pierwszych etapach, jeszcze w Kraju Basków, jakby w ogóle nie przeszkadzało mu, że do Wielkiej Pętli przystąpił właściwie z marszu, po kontuzji nadgarstka. Zapłacił za to podczas piątego etapu, kiedy grupy liderów zlekceważyły ucieczkę z Jaiem Hindley'em. Australijczyk wygrał etap, został liderem wyścigu, a skuteczniej gonił go Vingegaard, który minął metę 64 sekundy przed Pogacarem. To dług, który Słoweniec spłaca do dziś.

Tour de France. Michał Kwiatkowski znowu to zrobił

Kolejnego dnia Pogacar już wygrał, a przez jego podrażnioną ambicję ucierpiał Kwiatkowski. Polak był wtedy w ucieczce, ale liderzy gonili ją z taką konsekwencją, ze ostatni kilometr zamienili już sobie w pojedynek. Nasz kolarz ze wszystkich żołnierzy peletonu wytrzymał ze Słoweńcem i Duńczykiem najdłużej, ale kiedy obaj wrzucili wyższy bieg, został daleko z tyłu. Próbował też kilka dni później, ale ucieczka się wówczas podzieliła, a on minął metę ósmy.

Czytaj więcej

Więcej pieniędzy dla polskiego sportu. Radosław Piesiewicz idzie za ciosem

Teraz także istniało zagrożenie, że Pogacar oraz Vingegaard dopadną Polaka, ale jechał naprawdę szybko, w tempie  najlepszych i kiedy grupy liderów odpadali kolejni kolarze - koledzy Słoweńca z UAE Team Emirates, a więc także Majka, jechali szybko, ale nie było to tempo mordercze - on utrzymywał ponad dwie minuty przewagi. Faworyci zerwali się do pojedynku dopiero, kiedy Polak z szerokim uśmiechem minął już linię mety.

Jego sukces to siódme w dziejach Tour de France etapowe zwycięstwo naszego kolarza. Wcześniej dokonywali tego Zenon Jaskuła (1993), Rafał Majka (2014 dwukrotnie i 2015), Maciej Bodnar (2017) oraz sam Kwiatkowski (2020). On jeszcze w 2013 roku, kiedy debiutował na trasie Wielkiej Pętli, był w klasyfikacji generalnej jedenasty. Nigdy nie spełnił jednak marzenia walki o wygranie wyścigu, bo choć jest kolarzem znakomitym, to są w peletonie lepsi górale.

Tour de France. Duże radości małego kolarstwa

Kwiatkowski wygrał etap w dniu Święta Narodowego Francji, kiedy gospodarze na podjeździe pod Grand Colombier cierpieli, padali jak muchy. Najlepszy, David Gaudu, był dopiero szesnasty. Pogacar minął metę trzeci, cztery sekundy przed Vingegaardem i traci do Duńczyka już tylko dziewięć sekund, a najtrudniejsze podczas tegorocznej Wielkiej Pętli - a więc górskie przeprawy w Alpach oraz jazda indywidualna na czas - jeszcze przed nimi.

Możliwe, że ten 23-etapowy serial wmieszają się jeszcze Polacy. Kwiatkowski uciekał już trzykrotnie i niewykluczone, że spróbuje swojej szansy po raz kolejny, Majka to z kolei jeden z kluczowych przybocznych Pogacara. To on przygotował akcję, po której w piątek najpierw zaatakował Adam Yates, a następnie - już sam Słoweniec. Później jechał już spokojnie i zajął na etapie 28. miejsce, dojeżdżając do mety ponad cztery minuty po zwycięzcy.

Majka jest w klasyfikacji generalnej 24., Kwiatkowski - 45. Obaj Polacy to kolarze doświadczeni, nasze ostatnie radości w zawodowym peletonie - może na długie lata. Warto się ich wynikami cieszyć, bo następców nie widać, co najlepiej oddaje ranking UCI. Nasza reprezentacja jest w nim tak nisko, że niewykluczone, iż do wyścigu ze startu wspólnego podczas tegorocznych mistrzostw świata wystawimy tylko jednego kolarza.

Kwiatkowski przeżywał do tej pory sezon przeciętny, w najważniejszych wyścigach odgrywał role drugoplanowe i na Wielką Pętlę przyjechał nienasycony. Jego zespół nie przywiózł do Francji lidera zdolnego do walki o zwycięstwo w klasyfikacji generalnej, więc Polak wiedział, ze dostanie wolną rękę, aby postarać się o wygranie etapu. Próbował niestrudzenie, wcześniej w ucieczkach był już dwukrotnie. Udało się dopiero na podjeździe pod Grand Colombier.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Inne sporty
Tour de France. Miłość i dystans na Wielkiej Pętli
Inne sporty
Giro d’Italia. Pogrążeni w chaosie
Inne sporty
Remco Evenepoel, nowy kanibal w peletonie
szachy
Radosław Wojtaszek: Szachy bez Rosji niczego nie tracą
szachy
Radosław Wojtaszek wraca do formy. Arcymistrz najlepszy w Katowicach
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił