Alpejski Puchar Świata rozpoczął się oficjalnie trzy tygodnie temu od slalomów gigantów na lodowcu Rettenbach w Soelden. To był coroczny ukłon pod adresem sponsorów, ośrodków alpejskich, producentów sprzętu i mediów. W ten weekend w Levi w Finlandii nastąpił start ostry.
Można było zapomnieć o niepokojących komunikatach meteorologicznych. Levi jest wysuniętym najbardziej na północ Europy przystankiem PŚ, leży za kołem polarnym.
Oba slalomy przypomniały główne postacie poprzedniego sezonu. Lindsay Vonn (poprzednio L.C. Kildow) broni Wielkiej Kryształowej Kuli. Wprawdzie więcej punktów zdobywała ostatnio w konkurencjach szybkościowych, lecz potrafi także dobrze jeździć między ciasnymi bramkami.
W sobotę prowadziła już po pierwszym przejeździe, wyprzedzała kolejną znaną alpejkę Nicole Hosp. Austriaczka nie utrzymała tej pozycji po drugiej serii, wyprzedziły ją Szwedka Maria Pietilae-Holmner i Niemka Maria Riesch.
Vonn miała tyle siły i szczęścia, że nawet błąd w drugim przejeździe nie pozbawił jej zwycięstwa, pierwszego w pucharowym slalomie.