Pucharowe skakanie zakończy się w marcu przyszłego roku. Przedtem, w lutym, w czeskim Libercu odbędą się mistrzostwa świata.
Małysz debiutował w zawodach o Puchar Świata w 1994 roku w Planicy, pierwszy pełen sezon startów zaliczył w cyklu 1995 – 1996, zniknął z tej rywalizacji na dwa lata kończące wiek XX, pojawił się triumfalnie w pamiętnym sezonie 2000/2001 i od tamtej pory nie wyobrażamy sobie zimy bez Małysza.
Nic dziwnego – dostarczył nam podczas swojej dotychczasowej kariery mnóstwo miłych wrażeń. Był cztery razy mistrzem świata, cztery razy zdobywał Puchar Świata i dwa razy medale olimpijskie (srebrny i brązowy). 3 grudnia tego roku skończy 31 lat. Skacze dalej.
W minionym sezonie – po raz pierwszy od niepamiętnych czasów – mistrz z Wisły ani razu nie stanął na podium konkursów o Puchar Świata (a stawał na nim aż 74 razy!). Nawet u siebie, przed zakochaną w nim polską publicznością – w Zakopanem, mu się to nie udało. W klasyfikacji generalnej PŚ nie zmieścił się w czołowej dziesiątce, wyraźnie ustępując w każdym starcie najlepszym – młodym Austriakom Thomasowi Morgensternowi i Gregorowi Schlierenzauerowi.
Po tak wyjątkowo nieudanym sezonie musiały zapaść jakieś decyzje co do sportowej przyszłości nie tylko Adama Małysza, ale i innych polskich skoczków – jeszcze słabszych niż ich wybitny starszy kolega. I zapadły. Polski Związek Narciarski rozwiązał kontrakt ze znanym fińskim trenerem Hannu Lepistoe. Nowym trenerem kadry został 33-letni Łukasz Kruczek.