Statystyki nie kłamią. Adam Małysz wygrywający latem to gwarancja zwycięskich występów na śniegu. Thomas Morgenstern i inni podobnie. Simon Ammann najpierw wygrał ubiegłoroczną edycję Letniej GP, a później zdobył Puchar Świata, dwa złote medale olimpijskie i tytuł mistrza świata w lotach.
Apoloniusz Tajner, dziś prezes Polskiego Związku Narciarskiego, a wcześniej trener Małysza i kadry polskich skoczków, twierdzi, że różnice techniczne w skakaniu letnim i zimowym coraz bardziej się zacierają. – Skoczkowie używają takich samych strojów i takich samych nart. Diabeł tkwi jednak w szczegółach. Letnie narty mają mniej rowków lub są ich pozbawione, inaczej też się je smaruje, zostawiając grubą warstwę parafiny na płozach – tłumaczy Tajner.
Ci, którym letnie skakanie kojarzy się wyłącznie z igelitem, nie mają racji. Rozbieg najczęściej jest porcelanowy, a tylko zeskok igelitowy. – Czasami rozbieg robiony jest ze specjalnej, nierdzewnej blachy, w którą wkręcane są teflonowe guziki. Jeśli jest to porcelana, zamiast guzików są wypukłe krople porcelany, które pozwalają narcie na poślizg. Inaczej zjazd byłby niemożliwy – wyjaśnia prezes PZN.
Skoki zimą mają swój niepowtarzalny klimat, letnie kojarzą się z piknikiem. Zielona trawa wokół skoczni, kibice w wakacyjnych strojach. Tylko jak leje deszcz, robi się podobnie.
Adam Małysz nie lubi deszczu w odróżnieniu od wielu swoich rywali. Jak pada, to na porcelanie jest lepszy poślizg, większe szybkości i tym samym dalsze skoki. Małyszowi przeszkadzają jednak mokre buty, kombinezony, ale mimo to w takich warunkach też umie wygrywać.