Po pierwszej serii Małysz (134 m) miał 0,4 pkt przewagi nad Japończykiem (133,5) i wydawało się, że w drugim skoku udowodni swoją wyższość.
Sensacyjne, czwarte miejsce zajmował 17-letni bułgarski skoczek Władimir Zografski (po dwóch skokach sklasyfikowany o jedną pozycję niżej), a za nim byli Simon Ammann i Thomas Morgenstern.
Teraz nie wystarczy najdalej skoczyć, by wygrać. Liczą się też siła wiatru, belka, z której zawodnik startuje. Nowe przepisy nie zawsze są sprawiedliwe, ale nie ma już od nich ucieczki.
Z pięciu Polaków, którzy wystartowali w konkursie w Courchevel, czterech, poza Maciejem Kotem, weszło do serii finałowej. Wysoko w klasyfikacji mógł być Stefan Hula, ale po długim skoku (129,5) nie ustał lądowania.
Druga seria przyniosła nieoczekiwane rozstrzygnięcia. Bardzo daleko skakali Austriacy, David Zauner i Thomas Morgenstern, którzy ostatecznie zajęli wspólnie drugie miejsce. Wygrał Ito, który znów poleciał 130 m, i to wystarczyło do sukcesu, bo nie wiało mu pod narty zbyt mocno.